wtorek, 6 marca 2018

2. Biedronki w piórniku




       Siedzimy z Thomasem na wielkiej wygodnej kanapie i patrzymy się na siebie próbując wyjść z szoku. Za oknami już ciemno i jedynie jasne miejsca to oświetlane blaskiem księżyca ośnieżone szczyty gór. Pełno na niebie gwiazd.
- Na prawdę nie wiedziałeś? - dopytuje.
- A skąd miałem wiedzieć? Gloria nic mi nie mówiła. Przestały się kontaktować od kiedy Melania zdecydowała. - wyjaśniam. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Obie teraz są w gościnnym pokoju i pewnie obgadują te stracone lata. 
- Chyba mają sobie wiele do powiedzenia. - zauważa blondyn.
- Nie widziały się 5 lat. 
- Gregor... jej obecność tutaj...
- Trochę komplikuje życie? - pytam.
- Zmienia. To chyba lepsze określenie. Sam wiesz jakie one są... stuknięte. - określa. Wywracam oczami. To niemożliwe. Przecież wiem jaka ona jest. Nie jest nawiedzoną fanatyczką. Jest spokojna, rozważna i inteligentna. Więc dlaczego ma na sobie tą szarość? Dlaczego jest kimś obcym?
- A tutaj siedzimy i rozwiązujemy wszystkie problemy tego świata. Takie nasze centrum dowodzenia. - opowiada moja siostra. Obie wchodzą do salonu i siadają na kanapie. Melania rozgląda się dokoła i widać jak bardzo czuje się przytłoczona tym co widzi. Można spokojnie to nazwać przepychem. 
- Zawsze umiałaś wszystko ładnie urządzić. - odpowiada. Głos jej się nie zmienił. Dalej mówi spokojnie i cicho. - Pięknie tu. - dodaje. - Gregor przepraszam, że zwalam się wam na głowę ale nie miałam do kogo pójść. Sam wiesz. - zwraca się do mnie. - W ciągu tygodnia wszystko wyjaśnię i wracam do domu. - zapewnia.
- Nie ma pośpiechu. Czuj się jak u siebie. - uśmiecham się do niej lekko. Nie jestem pewien czy rozmawianie z nią w ten sam sposób co z innymi koleżankami Glorii będzie na miejscu. W końcu... to nie byle jaka koleżanka.
-  Ładna obrączka. - komentuje blondyn.
     Srebrny krążek błyszczy na jej chudym palcu. Małe wypustki imitują maleńkie kamyczki. Dziewczyna zaciska dłoń i obraca pierścionkiem. Nie jest to dzieło, które jubiler kupiłby z pocałowniem dłoni ale widać jak wielkie ma dla niej znaczenie. Zerkam na jej głowę. Długie włosy zniknęły. Zostały przykryte szarością. Jak ona cała. Czarne buty, czarne rajstopy i ta szara sukienka z białym paskiem. Jak to się stało? Jak w ogóle ona się tam dostała? Co nią kierowało przy tym wyborze? Przecież...
- Mogłaś mieć karierę o jakiej marzą niektórzy naukowcy Mel. - kręci głową moja siostra.
- Nie szkoda ci? - dopytuje blondyn. Dziewczyna nie waha się, odpowiada od razu.
- Próbowałam. - mówi. - Nie wciągnęłam się w to.
- Aha, a w to się w ciągnęłaś? - moja siostra rusza zabawnie jej strojem. 
- Gloria. - zwracam jej uwagę. 
- Po prostu nie mogę zrozumieć jak taka fajna dziewczyna może sobie tak marnować życie. - wzrusza ramionami.
- Nie czuję, żebym je sobie marnowała, jest mi dobrze. - broni swojego wyboru.
- Sory, że spytam ale... miałaś w ogóle faceta? 
- Thomas! - nie wytrzymam. Mój przyjaciel i moja siostra to debile. Dziewczyna się uśmiecha szerzej.
- Tak, miałam. - potakuje.
- Widocznie kiepskiego. - komentują oboje naraz.
- Hej, a może spojrzelibyście na to z trochę innej strony? - proponuję. Oboje teraz patrzą na mnie zdziwieni. - No co? Dziewczyna podjęła chyba jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu i jak widać mocno się jej trzyma. Znalazła sobie swój własny cel, swój sposób na szczęście i zamiast krytykować i zniechęcać raczej powinnaś jej kibicować Gloria. Niewiele osób na świecie ma odwagę podjąć taką decyzję. To jest zobowiązanie większe niż w małżeństwie. W tym wypadku nie ma odwrotu i wydaje mi się, że to świadczy tylko o jej odwadze i inteligencji. Bo wie czego chce, zna siebie i świadomie wybiera życie jakiego każde z nas by się bało. Ja jestem pełen podziwu, bo sam nie czuję żadnego związku z tym z czym ona czuje związek całą sobą. - kończę. Milkną.
    Chyba dawno nie powiedziałem nic tak bardzo od siebie. Sam siebie zaskakuję tym słowotokiem ale czuję, że to było potrzebne, bo nie daliby jej spokoju. Melania patrzy na mnie z widoczną wdzięcznością w oczach. Kurde, ale oczy to ona nadal ma piękne. Marnuje się, mogłaby mieć wielu mężczyzn, taka jest prawda, ale przecież nie moją rolą jest przekonywać ją do zmiany decyzji. Zwłaszcza w takim momencie. Za długo już w to wsiąkała. Już jest stracona.
- A czy ona się kiedyś tobie nie podobała? - pyta mnie moja siostra już po wyjściu blondyna.
- Jakie to ma teraz znaczenie? - pytam zalewając kakao gorącym mlekiem. Gloria kroi pomidory i cebulę i układa na talerzyku. Wzrusza ramionami i uśmiecha się pod nosem. - Jak powiedziałam, że to ona to ci się oczka zaświeciły. - szczypię ją lekko w bok. - Hahahaha!
- Przestań, podobała mi się kiedyś i to by było na tyle. Zawsze była trochę dziwna. - odpowiadam.
- No to już nie jest dostępna. Chociaż... one tam mają chyba jakieś etapy czy coś...
- Gloria... nikt normalny nie będzie o nią walczył. To jest przegrana bitwa.
- Bo co? Bo przeciwnik zbyt wszechmogący? - śmieje się z tej gry słów. Ja trochę też.
- Może w czymś pomogę? - staje obok nas i podwija rękawy.
- Możesz kroić ogórki. - instruuje moja siostra. - Mogę zadać ci kilka technicznych pytań? - nie wytrzymuje. Kręcę głową z uśmiechem.
- Wiedziałem, że nie wytrzymasz.
- No co?
- Pytaj. - Melania też się uśmiecha. Jaki ona ma ładny ten uśmiech. Ech... Przenosimy się do stołu i budujemy swoje kanapki. Szynka, sery, warzywa...
- Skąd przyszedł ci do głowy taki pomysł? - pyta.
- Nagle. Nie wiem skąd. - odpowiada kładąc sobie praktycznie same pomidory na chlebie. - Pojawiła się taka myśl w głowie i już. Poszperałam po internecie i zdecydowałam.
- I nie zawahałaś się?
- Jeśli powiedziało się A to trzeba powiedzieć też B. - mówi.
- Albo stwierdzić, że A to głupi pomysł. - komentuje brunetka. - No i co? I weszłaś sobie tam i od razu dały ci kodeks nakazów i zakazów?
- Hehe nie. Najpierw miałam kilka takich jakby... rozmów kwalifikacyjnych. Z psychologiem, z kilkoma z nich... potem kilka dni próbnych i druga rozmowa. Potem miałam tydzień na decyzję czy zostaję i zostałam.
- I przepadłaś. - znów kąśliwa uwaga. Dziewczyna tylko się uśmiecha. - Mel... a mężczyźni? - pyta moja siostra z jękiem. - Przecież... masz całe życie przed sobą, tylu facetów mogłabyś mieć...
- Tylko po co? - pyta. Gloria wygląda jakby się załamała. Jakby tłumaczyła coś dziecku a ono i tak robiło dalej ten sam błąd. - Gloria posłuchaj. To, że zdecydowałam na takie życie nie oznacza, że od razu uważam mężczyzn za złych ludzi i nie mogę na nich patrzeć, nie uważam związków za grzech, uważam, że związki są piękne, bo miłość jest piękna...
- Melania ominie cię tyle seksu!
- Gloria! - znów ją upominam.
- Sex nie jest złem. - oznajmuje. - To jest cudowna konsekwencja tego co czujemy, a to co czujemy pochodzi z...
- Serca? - pyta gryząc kanapkę.
- Z hormonów. - oznajmia Melania. Trochę nie nadążam, Gloria z resztą też. - A hormony i wszystko co nimi rządzi, ten cały skomplikowany mechanizm stworzył ktoś większy. Więc w sumie jego celem było...
- To, żeby ludzie zakochani uprawiali sex? - dopytuję. Czuję, że robię z siebie idiotę. I się rumienię. Katastrofa. Jak wszystkie moje relacje z kobietami.
- A przez to tworzyli rodziny. - wyjaśnia. Tak, poniekąd miałem rację. - Rodzina nie jest dla mnie. - przyznaje.
- Dlaczego? - pytam zainteresowany. - Nigdy nie chciałaś mieć męża i dzieci? Domu z ogrodem, psa?
- Kiedyś chciałam. - odpowiada. - Życie weryfikuje pewne plany.
- Jedna sytuacja aż tak zmieniła twoje poglądy? - pytam. Patrzy na mnie uważnie. W jej oczach widzę niepewność ale i smutek. WIdocznie ta sytuacja nie należała do najprzyjemniejszych. - Przepraszam, nie powinienem...
- Masz rację, nie powinieneś. - śmieje się. - Ale to nie jest dyplomatyczne spotkanie tylko pogawędka starych znajomych.
- Niektórzy już nie są tacy znajomi jak byli kiedyś. - zauważa moja siostra. Wyraźnie nie potrafi pogodzić się z tym kim stała się Melania. Mam wrażenie, że ma jej to za złe. - Teraz mówiąc ci o wszystkim o czym mówiłam kiedyś mam wrażenie, że się spowiadam. - odkłada kanapkę i upija łyk herbaty. - Kiedy zadzwoniłaś cieszyłam się, że odzyskałam przyjaciółkę, te kilka tygodni temu. A teraz? Pojawiasz się tutaj w tym swoim stroju, z tym swoim uśmiechem, z tą swoją wiarą i... - przerywa i po prostu wychodzi.
- Przepraszam, Gloria od jakiegoś czasu jest...
- Ma problem, z którym nie umie sobie poradzić. - przerywa mi.
- Powiedziała ci. - w końcu z kimś mogę o niej porozmawiać. - Wiem tylko ja. Nawet rodzice nie wiedzą. - mówię. - To dlatego zakończyła związek z Thomasem. Nie chciała, żebym mu mówił, stwierdziła, że tak będzie lepiej.
- Jak to przyjął Thomas? Wyraźnie widać, że coś do niej jeszcze czuje. - zauważyła. Wzdycham.
- On jest... jest typem faceta, który nie będzie walczył za wszelką cenę. Nie chciał się narzucać, przyjął do wiadomości to co mu powiedziała i zakończyli to. Gloria robiła wszystko, żeby go do siebie zniechęcić właśnie dlatego, że znali się tak dobrze, że wiedzieli jakie są ich marzenia, wizje rodziny itd. Kiedy okazało się, że te wizje od siebie będą w pewnym momencie odbiegać zrezygnowała.
- Nie dała mu wyboru. - mówi. - To nie było w porządku.
- Też jej to mówiłem, chciałem porozmawiać z Morgim ale zabroniła mi. Jest moją siostrą a ja nie mogę jej nie wspierać.
- Za to ja mogę. - mówi pewnie. - Jestem jej przyjaciółką i mam wszelkie prawo powiedzieć jej jak głupio postąpiła. - mówi silno. Patrzę na nią przez chwilę ale coś nie pozwala mi swobodnie mówić. - Gregor powiedz to, widzę że masz dla mnie jakąś bombę. - uśmiecha się.
- Wiem dlaczego Gloria tak ostro teraz cię atakuje.
- Ech... podejrzewam, że to ma związek z jej problemem. - mówi trochę gasnąc.
- Widzisz... masz wszelkie predyspozycje do tego, żeby mieć życie o jakim ona zawsze marzyła. Jesteś inteligentna, wykształcona, piękna... - spuszcza wzrok słysząc te słowa. - ...i mogłabyś mieć normalną rodzinę. I ona nie może tego pojąć dlaczego tego nie doceniasz i nie chcesz tego mieć.
- Doceniam to Gregor. Doceniam wszystko to co dostałam ale nie czuję potrzeby posiadania tego. Czuję...
- Powołanie? - prycham. Patrzy na mnie smutno.
- Tak. - odpowiada. - I nie poczuję miłości takiej jaką znacie.
- A my nie zrozumiemy miłości, którą ty w sobie nosisz. - kończę. Kiwa głową. Milkniemy. Uśmiecham się lekko. - Wiesz... głupio tak teraz o tym mówić ale... kiedyś się w tobie podkochiwałem. - też się uśmiecha.
- Wiem.
- Wiesz? - dziwię się.
- Gloria mi to powtarzała całe dzieciństwo. I była pewna, że kiedyś będziemy rodziną. - dodaje wesoło. Teraz razem się śmiejemy. Patrzymy na siebie i mam wrażenie, że mimo wszystko siedzi przede mną ta sama dziewczyna, której obciąłem kiedyś warkocze, której wrzucałem świerszcze za bluzkę, która popychała mnie w zaspy... To było tak dawno temu... Mam wrażenie, że minęły wieki.
- Może gdybyś po podstawówce się nie przeprowadziła to inaczej potoczyłyby się nasze losy.
- Być może. - mówi zamyślona. - Powiedzieć ci coś w tajemnicy? - pochyla się nad stołem.
- Dawaj. - śmieję się z tej naszej konspiracji.
- Ja też się w tobie podkochiwałam. - puszcza mi oko.
- I teraz mi to mówisz? - rzucam rozbawiony.
- A co? Ożeniłbyś się ze mną gdybyś wiedział? - pyta wesoło. Milkniemy. Nagle robi się cieżko, jakby powietrze zgęstniało.
- Pamiętasz sesję, którą wam robiłem dla fundacji? - pytam.
- Och to było tak dawno temu...
- Już wtedy zdecydowałaś prawda? - poważnieje. - Widać to na zdjęciach. - mówię zwracając uwagę na wiszącą na ścianie ilustrację. Skupia na niej wzrok i wzdycha. - Nawet gdybym wtedy poprosił cię o rękę to nie miałbym szans. - przyznaję z lekkim uśmiechem. Robi to samo.
- Wtedy... to było podczas tych dwóch tygodni, kiedy miałam zdecydować czy zostaję z nimi czy jednak wybieram zwykłe życie. - mówi. Że co?! - Miałeś szansę Gregor. - przyznaje. - Teoretycznie. - dodaje.
- Teoretycznie?
- Nie widzieliśmy się od podstawówki, mimo że z Glorią znalazłyśmy się w jednym liceum. Podczas sesji... kiedy cię zobaczyłam pomyślałam sobie "to jest brat Glorii? gdybym wiedziała, że to z niego wyrośnie..." - uśmiecha się.
- Czyli gdybym wtedy podszedł, zaprosił cię na randkę i powiedział, że nic się nie zmieniłaś i nadal mam ochotę wrzucić ci biedronki do piórnika...
- Sama dałabym ci ten piórnik. - odpowiada. I znów to gęste powietrze. Jak mogłem tak przegrać życie jednym dniem? Może to była kobieta, z którą miałem się zestarzeć? Może to, że nie potrafię żadnej przy sobie zatrzymać jest karą za zmarnowaną szansę?
- Myślisz, że...
- Myślę, że jest już późno i powinniśmy iść spać. - uśmiecha się chcąc trochę rozładować napięcie. Wstaje od stołu i zbiera naczynia.
- Zostaw, jesteś gościem. - mówię biorąc od niej talerze. - Lepiej idź do Glorii. Może tobie uda się do niej trafić.
- Dobranoc Gregor. - mówi i odchodzi.
- Dobranoc Melanio. - odpowiadam sam do siebie.
   Najbliższe kilka dni albo tygodni nie będzie łatwe. W moim domu jest zbyt wiele niedomówień i złych wyborów. Siostra, która załamała się po diagnozie, przyjaciel, który nadal kocha moją siostrę ale nie chce narzucać jej swoich uczuć i kobieta, która mogła być matką moich dzieci, a która nie będzie niczyją matką. Kobieta, którą przegrałem z Bogiem, a z nim walczyć nie mogę.




________________

Hej moje kochane czytelniczki :*
Mam nadzieję, że wszystko stało się już jasne :)

Kamilko: Ja wiem, że już wiesz od kilku dni kim jest Melania ale i tak muszę powiedzieć, że twoje domysły i przypuszczenia bawiły mnie nie mniej niż najlepszy kabaret :*

AlexAna: Jak już wspomniałam Gregor i Thomas dla mnie w mojej własnej fikcji są przyjaciółmi, czytając książkę Thomasa byłam w lekkim szoku ale w sumie tam gdzie jest aż takie współzawodnictwo i taka różnica w traktowaniu dwóch tak samo zdolnych sportowców - nie dziwię się, że przyjaźń była zabiegiem PR-owym.

Madźka: Pudło :P Siwych włosów nie ma, jedynie siwą woalkę ;) 

CichaJa: wiem, że jesteś od dawna ze mną, doskonale to pamiętam i mam nadzieję, że zostawiając kolejne komentarze nie dasz o sobie zapomnieć :*

Cebulina: coś mocnego to dobrze powiedziane i to u wszystkich było coś mocnego w życiu, przekonasz się w kolejnych rozdziałach ;)

Alma Blanca: cieszę się, że i Ty się odezwałaś :) historia o Michim jest moją ulubioną (jeśli można mieć ulubioną historię wśród własnej twórczości :P ) Mam nadzieję, że tą historią Cię nie zawiodę :*



Kolejny rozdział dopiero koło środy za tydzień, bo w czwartek już lecę do Oslo! :D 
Tak się zdarzyło, że mam możliwość zwiedzić to miasto w cały weekend, a przy okazji zobaczyć Holmenkollen na własne oczy :)
Będę jedną z tych z biało-czerwonym szalikiem wokół szyi! 
Buziaki :*