poniedziałek, 19 lutego 2018

1. Nowa stara znajoma.



Obecnie...


      Moja siostrzyczka w naszym domu. N.A.S.Z.Y.M. To ciągle wisi nade mną. Czy to nie jest trochę słabe mieszkać z własną siostrą? W pewnym wieku to już jakby... nie wypada. No bo przecież do niej będą przychodzić faceci, a do mnie... cóż... koledzy. Nowy start, nowe życie, nowy ja. Skończyła się pewna epoka i zaczyna się kolejna.
- Gregor pomóż. - patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Ech...
- To po co nam taka duża choinka? - pytam biorąc od niej światełka. Patrzę na drzewko giganta i zastanawiam się jak to przywiesić.
- Chyba trzeba wyjść na półpiętro i stamtąd zacząć. - mówi. Zawsze twierdziłem, że to ukryty geniusz. Wchodzę po schodach i staję przy drewnianych lewarach podtrzymujących wewnętrzny balkon.
- Łap. - zrzucam kabel ze światełkami usiłując okręcić go wokół iglaka. Pachnie żywicą i kłuje niemiłosiernie.
- Mam! Mogę biegać dokoła! - proponuje.
- To może być całkiem zabawne. - puszczam jej oko. Uśmiecha się i powoli oświetlamy naszą ozdobę domu. Dokładam kilka srebrno-białych bombek i schodzę na dół. Mierzę nasze dzieło z góry do dołu i muszę przyznać, że...
- Nieźle nam poszło. Dodam kilka kokard i gotowe. - przybijamy sobie piątki.
     Od zawsze byliśmy zgraną drużyną. Jak któreś wagarowało, to drugie chroniło mu tyłek, jak ocena była nie taka jak trzeba, to drugie pomagało w nauce, jak trzeba było komuś skopać tyłek, bo się śmiał... Gloria zawsze była ze swoim ciętym językiem i ciężką ręką. A teraz jest taka chudziutka i dużo niższa. Przynosi kubek z kakao i podaje mi go.
- Tylko nie rozlej, ta jasna kanapa bardzo źle się czyści. - ostrzega. Prawie jak mama. Ale czy ja nie potrzebuję kogoś takiego?
   Żeliwny czarny kominek ogrzewa cały salon. W drewnianym wnętrzu robi się ciepło jak w prawdziwej górskiej chacie. Szare meble, drewniane belki, Ściany z białej cegły i drewna, koronkowe zasłony w wielkich na całą ścianę oknach... I ten widok... Alpy.
- Wiesz Greg... myślałam, że będąc w tym wieku Święta w swoim własnym domu spędzę z mężem i dzieckiem, a nie z bratem. - mówi patrząc na biało czarne zdjęcia wiszące nad telewizorem. Zdjęcia naszej rodziny i przyjaciół.
- Na wszystko przyjdzie czas. Jeszcze się nacieszysz i mężem i dziećmi. - uśmiecha się szczerze. - Jak nie swoimi to moimi. - dodaję złośliwie. Rzuca mnie poduszką ale śmieje się wesoło.
- Jakoś nam te związki nie wychodzą nie?
- Może nie jesteśmy stworzeni do związków. Może jesteśmy skazani na siebie do końca życia. - mówię. - Co nie jest takie złe.
- Ooo. A to nowość.
- No popatrz, sprzątasz, gotujesz, dekorujesz, jesteś panią domu, spełniasz się. A mi jest wygodnie i mam do kogo się wyżalić i nad kim pastwić. - puszczam jej oko. Wywraca oczami i jakby trochę smutnieje. - Glori... - daję jej lekkiego pstryczka w nos. - Idą Święta, nie smutaj.
- Och, po prostu... chyba mi faceta brakuje.
- No to z tym już nie do mnie. - unoszę ręce żeby pokazać moją niemoc w tej kwestii.
- A tobie nie brakuje kobiety? - pyta. - Minął już rok odkąd Sandra odeszła.
- Nikt mnie jakoś nie chce.
- Albo ty nikogo nie chcesz. - zaczyna wiercić.
- Gloria już o tym gadaliśmy. Żadna z twoich koleżanek nie zwróciła mojej uwagi.
- A może ty masz za wysokie wymagania? - pyta odnosząc kubki do otwartej na salon kuchni, która razem z ogromnym stołem jadalnym umieszczona jest na drewnianym podeście. - Julia była zbyt gadatliwa, Alina zbyt wyzywająco się ubierała, Klara plotkowała za dużo, Eliza była za niska, Stella... - odwraca się i opiera o barierkę. - Co właściwie było nie tak ze Stellą? - pyta.
- Była... - jakby jej to powiedzieć. - Miała... zbyt... wysokie wymagania... w sferze... fizycznej. - wyjaśniam zawiło. Unosi brew. - Chciała za dużo seksu. - wzdycham.
- Ok. Myślę, że to mi wystarczy. - otwiera lodówkę i wyjmuje pomidory. - A Fela? - pyta. Uśmiecham się. - Ładna, mądra, nie gadała za dużo, miała fajne zajęcie...
- Mieliśmy ze sobą zbyt wiele wspólnego. - odpowiadam.
- Zbyt wiele? - dziwi się i oblizuje nóż.
- Utniesz sobie język. - zwracam jej uwagę. Oblizuje go ponownie. Wzdycham. - Ciągłe siedzenie razem w ciemni nie zbliża wbrew pozorom.
- Wybrzydzasz. - komentuje i siada przy stole wcinając kanapki. Włączam wieżę i naciskam play. Dźwięk skrzypiec rozchodzi się po całym domu. Jest taki spokojny i kojący uszy...
- A ty nie? - pytam podchodząc do niej i kradnąc jej kanapkę. - Markus był za chudy...
- Mam brata skoczka, nie chcę mieć faceta, który będzie mi go przypominał.- wyjaśnia.
- Klaus był za mądry...
- Czułam się jakbym chodziła z encyklopedią. Poza tym miałam wrażenie, że jestem głupia a to niefajne wrażenie. - wyjaśnia. - Bo nie jestem głupia. - dodaje i wcina kolejną kanapkę.
- Ruth był...
- Porywczy.
- Ok, może ten to nie jest zbyt dobry przykład ale Alec? Co z nim było nie tak? - dopytuję stawiając wodę na herbatę.
- Był ok. - mówi.
- Więc? - oczekuję czegoś więcej.
- Był tylko ok. I nic więcej. - wyjaśnia i chowa talerz do zmywarki.
- Nie siedź na stole, masz od tego krzesła. - znów wywraca oczami i siada na szarym stołku. Dzwonek do drzwi wróży tylko jedno.
- Znowu Thomas? - jęczy. Cóż poradzę, że się nie lubią?
- Gloria ile razy mam ci tłumaczyć jak dziecku, że to mój przyjaciel? - mówię idąc w kierunku drzwi.
- Przyjaciele szanują siostry swoich przyjaciół. - mruczy.
- Och nie zachowuj się jak dziecko. - mówię i otwieram drzwi. Blondyn cieszy się i wchodzi jak do siebie. - Dobrze, że nie wszedłeś od razu. - komentuję.
- Były zamknięte. - oznajmia i ściąga buty.
    Uwielbiam jego towarzystwo. Jest pogodny, radosny, zadowolony z życia, jest jak promyk słońca. Wiem jak to brzmi. Gejowsko. Ale mam to gdzieś. Thomas jest mi potrzebny.
- Cześć piękna! - woła i siada na przeciwko Glorii.
- Cześć głupku. - odpowiada niechętnie i wyciąga lakier do paznokci. Stara się skupić na równomiernym pokryciu płytki niebieskim płynem. - Denerwujesz mnie.
- Przecież się nawet nie odzywam. - broni się blondyn. Podaję mu piwo, a sobie i Glorii stawiam na stole herbatę z bergamotką.
- Za głośno oddychasz. - warczy.
- Gloria! - zwracam jej uwagę. Thomas nic sobie z tego nie robi. Ich relacja jest wyjątkowo... skomplikowana. Kiedyś się spotykali, potem w zgodzi się rozstali, potem była wielka kłótnia, zazdrość, potem rozejm, potem znów jakaś wojna, potem ciche dni, potem spokój, a teraz on denerwuje ją, a ona stara się nie przywalić mu w żebra. Kochani ludzie.
- Mogę ci pomóc. - oferuje Morgenstern.
- Świetnie. - uśmiecha się. - Tylko nie trzaskaj drzwiami kiedy wyjdziesz. - dodaje brunetka. Są razem 3 minuty i już mam ich dość.
- Glorius...
- Nie nazywaj mnie tak. - znów warczy i zmywa lakier z paznokcia. Mężczyzna tylko się uśmiecha.
- Może lepiej ja to zrobię. Wiesz, że całkiem nieźle mi to szło. - przypomina jej.
- Spadaj. - moja siostra próbuje ponownie. Krzywi się widząc nierówną warstwę.
- Jak wolisz. - wznosi ręce przyjaciel. - Ładniej ci w czerwonym. - dodaje ale widząc wściekły wzrok kobiety kończy swoje wywody. Ta za to zbiera wszystkie swoje rzeczy i zamyka się w pokoju.
- No i po co ją drażnisz? - pytam.
- Bo ją lubię. Mimo wszystko. - odpowiada. - Jak trening? - pyta.
- Byle jak byle do przodu. - odpowiadam starając się nie okazać zawodu jaki czuję. Nie osiągam tego co zamierzałem, nie robię postępów tak dużych jak planowałem... Mam wrażenie, że stoję w miejscu.
- Nie spinaj się, to w końcu ruszy. Pamiętasz jak zaczynaliśmy? Konkurencja pchała cię do przodu. Teraz też tak będzie.
- Mam konkurencję a nie mam wyników.
- W drużynie nie masz konkurencji.
- Stefan?
- Och, skacze na poziomie przeciętnego Niemca.
- Michi?
- Jeden skok zawsze spieprzy. - komentuje. - Greg potrzebujesz czegoś więcej. Rozmawiałeś o tym z Heinzem?
- On chyba też się wypalił, już sam nie wie jak z nami pracować. - przyznaję.
- Gadałem z kilkoma osobami w związku. - mówi.
- I co? Jakieś zmiany? - pytam.
- To tak nieoficjalnie ci powiem, że spore.
- No mów!
- Heinz odchodzi.
- Ech... spodziewałem się tego. - wzdycham. - Kto za niego wskakuje? - blondyn milczy.  - Thomas i tak się dowiem. - wyjaśniam zniecierpliwiony.
- Toni.
- Innauer? - dziwię się. - Przecież tak się zarzekał, że nigdy nie będzie nikogo trenował.
- Podobno tylko na góra trzy sezony, żeby was pokraki wyciągnąć z tego bezruchu. - śmieje się. Karcę go wzrokiem. - A ja mu mam pomagać. - dodaje i upija łyk piwa. Patrzę na niego z lekkim niedowierzaniem. - No co?
- Nic... po prostu... ymmm... to będzie trochę dziwne.
- Co będzie takie dziwne? - pyta.
- Będziesz mi mówił co jest dla mnie najlepsze i co powinienem robić a potem opieprzał, że robię to źle.
- Czyli dzień jak codzień. - puszcza mi oko. Też się zaczynam śmiać.
- Och czasem mam wrażenie, że byłeś ze mną tylko po to żeby być jeszcze bliżej Gregora. - słyszę moją siostrę.
- Hiena wyszła z groty. - mówi cicho blondyn. Brunetka odkłada kubek po herbacie i zaczyna obierać jabłko.
- Może ty rzeczywiście jesteś gejem co? Kristina była próbą odpowiedzi na pytanie czy wolisz kobiety, ja byłam przykrywką a teraz...
- A teraz dobieram się do Grega bo w końcu jest wolny? Popatrz jaka ty jesteś przebiegła. Odkryłaś mój sekret. - mówi przejęty. Dziewczyna puka się po czole powodując u niego wesoły uśmiech. - I tak wiem, że nadal mnie kochasz. - mówi w końcu. Gloria się krztusi.
- O masz, tego jeszcze brakowało. - kręcę głową i siadam na sofie.
- Odbiło ci na starość.
- A tobie się przytyło. - odbija piłeczkę z uśmiechem.
- Thomas wal się. - warczy. Ktoś dzwoni do drzwi. - Otworzę. - oferuje się Gloria.
- No i czemu ją tak drażnisz? - pytam po raz kolejny.
- Widziałeś jej paznokcie? - pyta zadowolony.
- Co z nimi? - nie za bardzo rozumiem jego tok myślenia.
- Są czerwone. - mówi z lekkim uśmiechem. Kręcę tylko głową.
- Przecież wam nie wyszło. - mówię. - Chcesz w to wchodzić jeszcze raz?
- Nie wiem Greg. - mówi szczerze. - Trochę za tym tęsknię.
- To trzeba było tego nie spieprzyć. - wzruszam ramionami.
- Twoja siostra nie należy do osób o łatwym charakterze. - wyjaśnia.
- I chciałbyś się tak z nią kłócić do końca życia? - pytam z powątpieniem. Nie odpowiada. Ech... co za ludzie. Niby takie to wszystko proste a takie skomplikowane. Wiem, że młoda za nim też tęskni ale tego nie przyzna. Czasem przyłapuję ją na oglądaniu starych zdjęć z czasów kiedy byli razem. Ale skoro nie potrafią się do tego przyznać przed sobą i dogadać... nic z tego nie będzie. Nie zmienią się. Dalej będą burze i dalej katastrofa za katastrofą.
- Gregor mogę z tobą pogadać? - pyta lekko przejęta.
- Co jest? - pytam trochę zaniepokojony.
- Miałbyś coś przeciwko gdybym udostępniła koleżance w potrzebie nasz gościnny pokój na jakiś czas? - pyta.
- Teraz? - pytam.
- To problem? - dopytuje.
- Za tydzień są Święta. - przypominam.
- Spędzi je z nami. - mówi wprost. Teraz to nawet blondyn się dziwi. - Nie ma gdzie się podziać przez ten czas a to jakby konieczność i...
- Jak nie ma się gdzie podziać to nie ma sprawy. - mówię. - Znam ją? - pytam.
- Pamiętasz sesję, którą robiłeś nam do fundacji? - wskazuje zdjęcie nad kominkiem. Kiwam głową. - Mel ma problem z mieszkaniem.
- Melania? - przed oczami staje mi piękna długowłosa brunetka z oczami pięknymi jak szmaragdy ale smutnymi jak u starej schorowanej wdowy, która przeżyła już zbyt wiele. - Jasne. Kiedy chce się wprowadzić? - pytam uśmiechnięty.
- Właściwie to... czeka w korytarzu. - oznajmia nerwowo. Marszczę brwi. - Przenosi się z jednej jednostki do innej i okazało się, że musi na miejsce w pokoju jeszcze poczekać i...
- Hej, luz. Jest na tyle miejsca. Po prostu będę musiał wcześniej wstawać żeby nie czekać 3 godziny w kolejce do łazienki. - puszczam jej oko.
- Myślę, że to nie będzie konieczne. - mówi. - To idę po nią.
- Wziąć jej bagaże? - pytam oferując pomoc.
- Ma tylko jedną torbę.- mówi i znika.
- Jedną? - dziwi się blondyn. - Która to? - pyta podchodząc do zdjęcia. Też tam podchodzę i wskazuję dziewczynę.
- Ho ho... Gregor... ale ci się trafiła współlokatorka. - kiwa głową z podziwem. - Ładna. Długo się znacie? - pyta.
- Właściwie to nie znamy się zbyt dobrze. To przyjaciółka Glorii. Kiedyś były bardzo blisko ale pokłóciły się bo ktoś chciał Melkę za szybko zaobrączkować a ta nie chciała słuchać Glorii i jej wywodów o blokowaniu sobie przyszłości i zamykaniu się na mężczyzn.
- Ile miała lat?
- 22
- To nie taka młódka.
- Wydaje mi się, że to ten facet nie podobał się Glorii bardziej niż sam fakt wychodzenia za mąż. Nigdy mi o tym nie mówiła. A znamy się od podstawówki. Chodziły razem do klasy, a ja jej trochę za bardzo dokuczałem.
- Podrywałeś ją już w podstawówce? - śmieje się blondyn.
- Wtedy była gruba. Bardzo gruba. - przyznaję z uśmiechem.
- Czekaj... to ile ona ma lat?
- Tyle co ja, 28. Wcześniej poszła do szkoły bo była jakimś geniuszem czy coś.
- I dalej studiuje? Jak na geniusza to strasznie długo się uczy.
- Może robi doktorat. - wzruszam ramionami.
- A mąż? Nie mieszka z nim?
- Hmn... - fakt o nim zupełnie zapomniałem.
- Cześć. - cichy miękki głos odzywa się zza naszych pleców. Odwracamy się i uśmiechy nam gasną. Na twarzach widać zaskoczenie i lekkie niedowierzanie. Spodziewałbym się wszystkiego, nawet tego że może już nie robić takiego wrażenia jak kiedyś ale nic z tego. Robi jeszcze większe. Oczy wciąż tak samo biją zielenią, piegi tak samo przykuwają uwagę ale ta jej szarość...




__________

Jedyneczka.
Kto zgadnie co tam się pokazało? ;P
Być może nie zostało was wiele ale w kometarzach wpiszcie choć jednym słowem swoje typy.
Czym tak zaskoczyła Gregora? :)

Mam nadzieję, że się wam podoba.
Jeżeli kogoś interesuje jak wygląda opisywany przeze mnie dom, to jego fragment wklejam do BOHATERÓW.
Buziole :*

niedziela, 18 lutego 2018

Wprowadzenie



Bez prologu.


3 lata wcześniej
...


- A teraz obróćcie się wszystkie w prawo i uśmiechnijcie jak na panny młode przystało! - wołam do grupki kobiet w białych sukniach. Wszystkie robią to o co proszę i śmieją się wesoło. Wszystkie oprócz jednej. 
   Brunetka stoi wpatrzona w bukiet jakby zastanawiając się czy aby na pewno ma prawo się cieszyć. Jest śliczna, w tej sukni wygląda zjawiskowo ale coś mi w niej nie pasuje. Jest jakby odklejona od świata realnego, jakby myślami była zupełnie gdzie indziej. Pewnie lesbijka.
   W tym momencie podnosi wzrok i patrzy na mnie uważnie. Jej oczy mówią, że jest nieszczęśliwa. To też uwieczniam aparatem. Być może została porzucona przez jakiegoś gościa a teraz wszystko wraca? Nie przypominam sobie, żeby Gloria mówiła coś o porzuconej przed ołtarzem koleżance. 
   Ciągle patrzy. Jakby z wyrzutem. Zupełnie jej nie kojarzę. Lekko się uśmiecha jakby chciała mnie przeprosić za swój wzrok. Ok, mam cię. Ty jesteś ta mała grubaska co Gloria z tobą w ławce siedziała w szkole. No cóż... wyrobiłaś się dziewczyno. Jesteś szczupła, masz figurę, której mogłaby ci pozazdrościć niejedna kobieta i ciągle ten sam uroczy uśmiech. Piegi na policzkach, dołeczki i zielone oczy. Doskonale cię pamiętam. Nabijałem się z ciebie z kolegami. To ja powinienem cię przeprosić. Więc nie patrz tak na mnie.
    

     Oddaję oprawione zdjęcia Glorii. Może coś z nich będzie.
- Dziękuję Gregor. Na pewno zbierzemy parę groszy za te fotografie. 
- Przydadzą się waszej fundacji. - mówię. - Wiesz, że mogę dorzucić trochę...
- Nie. - ucina dyskusję. - Pomogłeś wystarczająco. Nie chcę, żeby mieli więcej powodów do robienia nam pod górkę. - ściska mnie mocno.
- Ta dziewczyna... - zaczynam. Męczy mnie to, że nie pamiętam jej imienia. 
- Która? - dopytuje brunetka. - Wpadła ci któraś w oko? - uśmiecha się.
- Wydaje mi się, że ją znam. - wskazuję palcem na zamyśloną postać.
- Och... Melania.
- No właśnie! - olśnienie. - Nie mogłem sobie przypomnieć. Melania Koller. Wiedziałem, że skądś znam to spojrzenie.
- Spojrzenie? - dziwi się. Bierze zdjęcie do ręki i przygląda się kobiecie. - Rzeczywiście patrzy na ciebie wzrokiem mordercy jakbyś znowu jej wrzucał śnieg za kaptur. - śmieje się wesoło. Sam też się uśmiecham. - Zapomnij o niej. Jest nieosiągalna.
- Glorii wiem że wyładniała, zauważyłem ale ja też jestem całkiem...
- Nie chodzi o to braciszku. - ubiera czerwony sweterek. - Jest jakby... zajęta.
- Ma kogoś? - dopytuję z ciekawości.
- Ech... ktoś zdecydowanie założy jej obrączkę na palec.
- Nie cieszysz się szczęściem przyjaciółki? - dziwię się.
- Nie będzie szczęśliwa. - odpowiada. - Lecę, bo się spóźnię. Powodzenia na treningu, nie połam się młody. Pa!
- Pa... - mówię do zamykających się drzwi. Jasnowidzka. Już wróży rozpad małżeństwa. Uśmiecham się pod nosem. Ciekawe jak wygląda ten jej książę z bajki...


......

Heeeeeej :)
Jestem z czymś nowym.
Po części rozwiązuje się tu zagadka z niedokończonego opowiadania o Celinie.
Główna bohaterka jest w podobnej sytuacji.
Z resztą... zobaczycie.
;)
Buźka :*