wtorek, 6 marca 2018

2. Biedronki w piórniku




       Siedzimy z Thomasem na wielkiej wygodnej kanapie i patrzymy się na siebie próbując wyjść z szoku. Za oknami już ciemno i jedynie jasne miejsca to oświetlane blaskiem księżyca ośnieżone szczyty gór. Pełno na niebie gwiazd.
- Na prawdę nie wiedziałeś? - dopytuje.
- A skąd miałem wiedzieć? Gloria nic mi nie mówiła. Przestały się kontaktować od kiedy Melania zdecydowała. - wyjaśniam. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Obie teraz są w gościnnym pokoju i pewnie obgadują te stracone lata. 
- Chyba mają sobie wiele do powiedzenia. - zauważa blondyn.
- Nie widziały się 5 lat. 
- Gregor... jej obecność tutaj...
- Trochę komplikuje życie? - pytam.
- Zmienia. To chyba lepsze określenie. Sam wiesz jakie one są... stuknięte. - określa. Wywracam oczami. To niemożliwe. Przecież wiem jaka ona jest. Nie jest nawiedzoną fanatyczką. Jest spokojna, rozważna i inteligentna. Więc dlaczego ma na sobie tą szarość? Dlaczego jest kimś obcym?
- A tutaj siedzimy i rozwiązujemy wszystkie problemy tego świata. Takie nasze centrum dowodzenia. - opowiada moja siostra. Obie wchodzą do salonu i siadają na kanapie. Melania rozgląda się dokoła i widać jak bardzo czuje się przytłoczona tym co widzi. Można spokojnie to nazwać przepychem. 
- Zawsze umiałaś wszystko ładnie urządzić. - odpowiada. Głos jej się nie zmienił. Dalej mówi spokojnie i cicho. - Pięknie tu. - dodaje. - Gregor przepraszam, że zwalam się wam na głowę ale nie miałam do kogo pójść. Sam wiesz. - zwraca się do mnie. - W ciągu tygodnia wszystko wyjaśnię i wracam do domu. - zapewnia.
- Nie ma pośpiechu. Czuj się jak u siebie. - uśmiecham się do niej lekko. Nie jestem pewien czy rozmawianie z nią w ten sam sposób co z innymi koleżankami Glorii będzie na miejscu. W końcu... to nie byle jaka koleżanka.
-  Ładna obrączka. - komentuje blondyn.
     Srebrny krążek błyszczy na jej chudym palcu. Małe wypustki imitują maleńkie kamyczki. Dziewczyna zaciska dłoń i obraca pierścionkiem. Nie jest to dzieło, które jubiler kupiłby z pocałowniem dłoni ale widać jak wielkie ma dla niej znaczenie. Zerkam na jej głowę. Długie włosy zniknęły. Zostały przykryte szarością. Jak ona cała. Czarne buty, czarne rajstopy i ta szara sukienka z białym paskiem. Jak to się stało? Jak w ogóle ona się tam dostała? Co nią kierowało przy tym wyborze? Przecież...
- Mogłaś mieć karierę o jakiej marzą niektórzy naukowcy Mel. - kręci głową moja siostra.
- Nie szkoda ci? - dopytuje blondyn. Dziewczyna nie waha się, odpowiada od razu.
- Próbowałam. - mówi. - Nie wciągnęłam się w to.
- Aha, a w to się w ciągnęłaś? - moja siostra rusza zabawnie jej strojem. 
- Gloria. - zwracam jej uwagę. 
- Po prostu nie mogę zrozumieć jak taka fajna dziewczyna może sobie tak marnować życie. - wzrusza ramionami.
- Nie czuję, żebym je sobie marnowała, jest mi dobrze. - broni swojego wyboru.
- Sory, że spytam ale... miałaś w ogóle faceta? 
- Thomas! - nie wytrzymam. Mój przyjaciel i moja siostra to debile. Dziewczyna się uśmiecha szerzej.
- Tak, miałam. - potakuje.
- Widocznie kiepskiego. - komentują oboje naraz.
- Hej, a może spojrzelibyście na to z trochę innej strony? - proponuję. Oboje teraz patrzą na mnie zdziwieni. - No co? Dziewczyna podjęła chyba jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu i jak widać mocno się jej trzyma. Znalazła sobie swój własny cel, swój sposób na szczęście i zamiast krytykować i zniechęcać raczej powinnaś jej kibicować Gloria. Niewiele osób na świecie ma odwagę podjąć taką decyzję. To jest zobowiązanie większe niż w małżeństwie. W tym wypadku nie ma odwrotu i wydaje mi się, że to świadczy tylko o jej odwadze i inteligencji. Bo wie czego chce, zna siebie i świadomie wybiera życie jakiego każde z nas by się bało. Ja jestem pełen podziwu, bo sam nie czuję żadnego związku z tym z czym ona czuje związek całą sobą. - kończę. Milkną.
    Chyba dawno nie powiedziałem nic tak bardzo od siebie. Sam siebie zaskakuję tym słowotokiem ale czuję, że to było potrzebne, bo nie daliby jej spokoju. Melania patrzy na mnie z widoczną wdzięcznością w oczach. Kurde, ale oczy to ona nadal ma piękne. Marnuje się, mogłaby mieć wielu mężczyzn, taka jest prawda, ale przecież nie moją rolą jest przekonywać ją do zmiany decyzji. Zwłaszcza w takim momencie. Za długo już w to wsiąkała. Już jest stracona.
- A czy ona się kiedyś tobie nie podobała? - pyta mnie moja siostra już po wyjściu blondyna.
- Jakie to ma teraz znaczenie? - pytam zalewając kakao gorącym mlekiem. Gloria kroi pomidory i cebulę i układa na talerzyku. Wzrusza ramionami i uśmiecha się pod nosem. - Jak powiedziałam, że to ona to ci się oczka zaświeciły. - szczypię ją lekko w bok. - Hahahaha!
- Przestań, podobała mi się kiedyś i to by było na tyle. Zawsze była trochę dziwna. - odpowiadam.
- No to już nie jest dostępna. Chociaż... one tam mają chyba jakieś etapy czy coś...
- Gloria... nikt normalny nie będzie o nią walczył. To jest przegrana bitwa.
- Bo co? Bo przeciwnik zbyt wszechmogący? - śmieje się z tej gry słów. Ja trochę też.
- Może w czymś pomogę? - staje obok nas i podwija rękawy.
- Możesz kroić ogórki. - instruuje moja siostra. - Mogę zadać ci kilka technicznych pytań? - nie wytrzymuje. Kręcę głową z uśmiechem.
- Wiedziałem, że nie wytrzymasz.
- No co?
- Pytaj. - Melania też się uśmiecha. Jaki ona ma ładny ten uśmiech. Ech... Przenosimy się do stołu i budujemy swoje kanapki. Szynka, sery, warzywa...
- Skąd przyszedł ci do głowy taki pomysł? - pyta.
- Nagle. Nie wiem skąd. - odpowiada kładąc sobie praktycznie same pomidory na chlebie. - Pojawiła się taka myśl w głowie i już. Poszperałam po internecie i zdecydowałam.
- I nie zawahałaś się?
- Jeśli powiedziało się A to trzeba powiedzieć też B. - mówi.
- Albo stwierdzić, że A to głupi pomysł. - komentuje brunetka. - No i co? I weszłaś sobie tam i od razu dały ci kodeks nakazów i zakazów?
- Hehe nie. Najpierw miałam kilka takich jakby... rozmów kwalifikacyjnych. Z psychologiem, z kilkoma z nich... potem kilka dni próbnych i druga rozmowa. Potem miałam tydzień na decyzję czy zostaję i zostałam.
- I przepadłaś. - znów kąśliwa uwaga. Dziewczyna tylko się uśmiecha. - Mel... a mężczyźni? - pyta moja siostra z jękiem. - Przecież... masz całe życie przed sobą, tylu facetów mogłabyś mieć...
- Tylko po co? - pyta. Gloria wygląda jakby się załamała. Jakby tłumaczyła coś dziecku a ono i tak robiło dalej ten sam błąd. - Gloria posłuchaj. To, że zdecydowałam na takie życie nie oznacza, że od razu uważam mężczyzn za złych ludzi i nie mogę na nich patrzeć, nie uważam związków za grzech, uważam, że związki są piękne, bo miłość jest piękna...
- Melania ominie cię tyle seksu!
- Gloria! - znów ją upominam.
- Sex nie jest złem. - oznajmuje. - To jest cudowna konsekwencja tego co czujemy, a to co czujemy pochodzi z...
- Serca? - pyta gryząc kanapkę.
- Z hormonów. - oznajmia Melania. Trochę nie nadążam, Gloria z resztą też. - A hormony i wszystko co nimi rządzi, ten cały skomplikowany mechanizm stworzył ktoś większy. Więc w sumie jego celem było...
- To, żeby ludzie zakochani uprawiali sex? - dopytuję. Czuję, że robię z siebie idiotę. I się rumienię. Katastrofa. Jak wszystkie moje relacje z kobietami.
- A przez to tworzyli rodziny. - wyjaśnia. Tak, poniekąd miałem rację. - Rodzina nie jest dla mnie. - przyznaje.
- Dlaczego? - pytam zainteresowany. - Nigdy nie chciałaś mieć męża i dzieci? Domu z ogrodem, psa?
- Kiedyś chciałam. - odpowiada. - Życie weryfikuje pewne plany.
- Jedna sytuacja aż tak zmieniła twoje poglądy? - pytam. Patrzy na mnie uważnie. W jej oczach widzę niepewność ale i smutek. WIdocznie ta sytuacja nie należała do najprzyjemniejszych. - Przepraszam, nie powinienem...
- Masz rację, nie powinieneś. - śmieje się. - Ale to nie jest dyplomatyczne spotkanie tylko pogawędka starych znajomych.
- Niektórzy już nie są tacy znajomi jak byli kiedyś. - zauważa moja siostra. Wyraźnie nie potrafi pogodzić się z tym kim stała się Melania. Mam wrażenie, że ma jej to za złe. - Teraz mówiąc ci o wszystkim o czym mówiłam kiedyś mam wrażenie, że się spowiadam. - odkłada kanapkę i upija łyk herbaty. - Kiedy zadzwoniłaś cieszyłam się, że odzyskałam przyjaciółkę, te kilka tygodni temu. A teraz? Pojawiasz się tutaj w tym swoim stroju, z tym swoim uśmiechem, z tą swoją wiarą i... - przerywa i po prostu wychodzi.
- Przepraszam, Gloria od jakiegoś czasu jest...
- Ma problem, z którym nie umie sobie poradzić. - przerywa mi.
- Powiedziała ci. - w końcu z kimś mogę o niej porozmawiać. - Wiem tylko ja. Nawet rodzice nie wiedzą. - mówię. - To dlatego zakończyła związek z Thomasem. Nie chciała, żebym mu mówił, stwierdziła, że tak będzie lepiej.
- Jak to przyjął Thomas? Wyraźnie widać, że coś do niej jeszcze czuje. - zauważyła. Wzdycham.
- On jest... jest typem faceta, który nie będzie walczył za wszelką cenę. Nie chciał się narzucać, przyjął do wiadomości to co mu powiedziała i zakończyli to. Gloria robiła wszystko, żeby go do siebie zniechęcić właśnie dlatego, że znali się tak dobrze, że wiedzieli jakie są ich marzenia, wizje rodziny itd. Kiedy okazało się, że te wizje od siebie będą w pewnym momencie odbiegać zrezygnowała.
- Nie dała mu wyboru. - mówi. - To nie było w porządku.
- Też jej to mówiłem, chciałem porozmawiać z Morgim ale zabroniła mi. Jest moją siostrą a ja nie mogę jej nie wspierać.
- Za to ja mogę. - mówi pewnie. - Jestem jej przyjaciółką i mam wszelkie prawo powiedzieć jej jak głupio postąpiła. - mówi silno. Patrzę na nią przez chwilę ale coś nie pozwala mi swobodnie mówić. - Gregor powiedz to, widzę że masz dla mnie jakąś bombę. - uśmiecha się.
- Wiem dlaczego Gloria tak ostro teraz cię atakuje.
- Ech... podejrzewam, że to ma związek z jej problemem. - mówi trochę gasnąc.
- Widzisz... masz wszelkie predyspozycje do tego, żeby mieć życie o jakim ona zawsze marzyła. Jesteś inteligentna, wykształcona, piękna... - spuszcza wzrok słysząc te słowa. - ...i mogłabyś mieć normalną rodzinę. I ona nie może tego pojąć dlaczego tego nie doceniasz i nie chcesz tego mieć.
- Doceniam to Gregor. Doceniam wszystko to co dostałam ale nie czuję potrzeby posiadania tego. Czuję...
- Powołanie? - prycham. Patrzy na mnie smutno.
- Tak. - odpowiada. - I nie poczuję miłości takiej jaką znacie.
- A my nie zrozumiemy miłości, którą ty w sobie nosisz. - kończę. Kiwa głową. Milkniemy. Uśmiecham się lekko. - Wiesz... głupio tak teraz o tym mówić ale... kiedyś się w tobie podkochiwałem. - też się uśmiecha.
- Wiem.
- Wiesz? - dziwię się.
- Gloria mi to powtarzała całe dzieciństwo. I była pewna, że kiedyś będziemy rodziną. - dodaje wesoło. Teraz razem się śmiejemy. Patrzymy na siebie i mam wrażenie, że mimo wszystko siedzi przede mną ta sama dziewczyna, której obciąłem kiedyś warkocze, której wrzucałem świerszcze za bluzkę, która popychała mnie w zaspy... To było tak dawno temu... Mam wrażenie, że minęły wieki.
- Może gdybyś po podstawówce się nie przeprowadziła to inaczej potoczyłyby się nasze losy.
- Być może. - mówi zamyślona. - Powiedzieć ci coś w tajemnicy? - pochyla się nad stołem.
- Dawaj. - śmieję się z tej naszej konspiracji.
- Ja też się w tobie podkochiwałam. - puszcza mi oko.
- I teraz mi to mówisz? - rzucam rozbawiony.
- A co? Ożeniłbyś się ze mną gdybyś wiedział? - pyta wesoło. Milkniemy. Nagle robi się cieżko, jakby powietrze zgęstniało.
- Pamiętasz sesję, którą wam robiłem dla fundacji? - pytam.
- Och to było tak dawno temu...
- Już wtedy zdecydowałaś prawda? - poważnieje. - Widać to na zdjęciach. - mówię zwracając uwagę na wiszącą na ścianie ilustrację. Skupia na niej wzrok i wzdycha. - Nawet gdybym wtedy poprosił cię o rękę to nie miałbym szans. - przyznaję z lekkim uśmiechem. Robi to samo.
- Wtedy... to było podczas tych dwóch tygodni, kiedy miałam zdecydować czy zostaję z nimi czy jednak wybieram zwykłe życie. - mówi. Że co?! - Miałeś szansę Gregor. - przyznaje. - Teoretycznie. - dodaje.
- Teoretycznie?
- Nie widzieliśmy się od podstawówki, mimo że z Glorią znalazłyśmy się w jednym liceum. Podczas sesji... kiedy cię zobaczyłam pomyślałam sobie "to jest brat Glorii? gdybym wiedziała, że to z niego wyrośnie..." - uśmiecha się.
- Czyli gdybym wtedy podszedł, zaprosił cię na randkę i powiedział, że nic się nie zmieniłaś i nadal mam ochotę wrzucić ci biedronki do piórnika...
- Sama dałabym ci ten piórnik. - odpowiada. I znów to gęste powietrze. Jak mogłem tak przegrać życie jednym dniem? Może to była kobieta, z którą miałem się zestarzeć? Może to, że nie potrafię żadnej przy sobie zatrzymać jest karą za zmarnowaną szansę?
- Myślisz, że...
- Myślę, że jest już późno i powinniśmy iść spać. - uśmiecha się chcąc trochę rozładować napięcie. Wstaje od stołu i zbiera naczynia.
- Zostaw, jesteś gościem. - mówię biorąc od niej talerze. - Lepiej idź do Glorii. Może tobie uda się do niej trafić.
- Dobranoc Gregor. - mówi i odchodzi.
- Dobranoc Melanio. - odpowiadam sam do siebie.
   Najbliższe kilka dni albo tygodni nie będzie łatwe. W moim domu jest zbyt wiele niedomówień i złych wyborów. Siostra, która załamała się po diagnozie, przyjaciel, który nadal kocha moją siostrę ale nie chce narzucać jej swoich uczuć i kobieta, która mogła być matką moich dzieci, a która nie będzie niczyją matką. Kobieta, którą przegrałem z Bogiem, a z nim walczyć nie mogę.




________________

Hej moje kochane czytelniczki :*
Mam nadzieję, że wszystko stało się już jasne :)

Kamilko: Ja wiem, że już wiesz od kilku dni kim jest Melania ale i tak muszę powiedzieć, że twoje domysły i przypuszczenia bawiły mnie nie mniej niż najlepszy kabaret :*

AlexAna: Jak już wspomniałam Gregor i Thomas dla mnie w mojej własnej fikcji są przyjaciółmi, czytając książkę Thomasa byłam w lekkim szoku ale w sumie tam gdzie jest aż takie współzawodnictwo i taka różnica w traktowaniu dwóch tak samo zdolnych sportowców - nie dziwię się, że przyjaźń była zabiegiem PR-owym.

Madźka: Pudło :P Siwych włosów nie ma, jedynie siwą woalkę ;) 

CichaJa: wiem, że jesteś od dawna ze mną, doskonale to pamiętam i mam nadzieję, że zostawiając kolejne komentarze nie dasz o sobie zapomnieć :*

Cebulina: coś mocnego to dobrze powiedziane i to u wszystkich było coś mocnego w życiu, przekonasz się w kolejnych rozdziałach ;)

Alma Blanca: cieszę się, że i Ty się odezwałaś :) historia o Michim jest moją ulubioną (jeśli można mieć ulubioną historię wśród własnej twórczości :P ) Mam nadzieję, że tą historią Cię nie zawiodę :*



Kolejny rozdział dopiero koło środy za tydzień, bo w czwartek już lecę do Oslo! :D 
Tak się zdarzyło, że mam możliwość zwiedzić to miasto w cały weekend, a przy okazji zobaczyć Holmenkollen na własne oczy :)
Będę jedną z tych z biało-czerwonym szalikiem wokół szyi! 
Buziaki :*

poniedziałek, 19 lutego 2018

1. Nowa stara znajoma.



Obecnie...


      Moja siostrzyczka w naszym domu. N.A.S.Z.Y.M. To ciągle wisi nade mną. Czy to nie jest trochę słabe mieszkać z własną siostrą? W pewnym wieku to już jakby... nie wypada. No bo przecież do niej będą przychodzić faceci, a do mnie... cóż... koledzy. Nowy start, nowe życie, nowy ja. Skończyła się pewna epoka i zaczyna się kolejna.
- Gregor pomóż. - patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Ech...
- To po co nam taka duża choinka? - pytam biorąc od niej światełka. Patrzę na drzewko giganta i zastanawiam się jak to przywiesić.
- Chyba trzeba wyjść na półpiętro i stamtąd zacząć. - mówi. Zawsze twierdziłem, że to ukryty geniusz. Wchodzę po schodach i staję przy drewnianych lewarach podtrzymujących wewnętrzny balkon.
- Łap. - zrzucam kabel ze światełkami usiłując okręcić go wokół iglaka. Pachnie żywicą i kłuje niemiłosiernie.
- Mam! Mogę biegać dokoła! - proponuje.
- To może być całkiem zabawne. - puszczam jej oko. Uśmiecha się i powoli oświetlamy naszą ozdobę domu. Dokładam kilka srebrno-białych bombek i schodzę na dół. Mierzę nasze dzieło z góry do dołu i muszę przyznać, że...
- Nieźle nam poszło. Dodam kilka kokard i gotowe. - przybijamy sobie piątki.
     Od zawsze byliśmy zgraną drużyną. Jak któreś wagarowało, to drugie chroniło mu tyłek, jak ocena była nie taka jak trzeba, to drugie pomagało w nauce, jak trzeba było komuś skopać tyłek, bo się śmiał... Gloria zawsze była ze swoim ciętym językiem i ciężką ręką. A teraz jest taka chudziutka i dużo niższa. Przynosi kubek z kakao i podaje mi go.
- Tylko nie rozlej, ta jasna kanapa bardzo źle się czyści. - ostrzega. Prawie jak mama. Ale czy ja nie potrzebuję kogoś takiego?
   Żeliwny czarny kominek ogrzewa cały salon. W drewnianym wnętrzu robi się ciepło jak w prawdziwej górskiej chacie. Szare meble, drewniane belki, Ściany z białej cegły i drewna, koronkowe zasłony w wielkich na całą ścianę oknach... I ten widok... Alpy.
- Wiesz Greg... myślałam, że będąc w tym wieku Święta w swoim własnym domu spędzę z mężem i dzieckiem, a nie z bratem. - mówi patrząc na biało czarne zdjęcia wiszące nad telewizorem. Zdjęcia naszej rodziny i przyjaciół.
- Na wszystko przyjdzie czas. Jeszcze się nacieszysz i mężem i dziećmi. - uśmiecha się szczerze. - Jak nie swoimi to moimi. - dodaję złośliwie. Rzuca mnie poduszką ale śmieje się wesoło.
- Jakoś nam te związki nie wychodzą nie?
- Może nie jesteśmy stworzeni do związków. Może jesteśmy skazani na siebie do końca życia. - mówię. - Co nie jest takie złe.
- Ooo. A to nowość.
- No popatrz, sprzątasz, gotujesz, dekorujesz, jesteś panią domu, spełniasz się. A mi jest wygodnie i mam do kogo się wyżalić i nad kim pastwić. - puszczam jej oko. Wywraca oczami i jakby trochę smutnieje. - Glori... - daję jej lekkiego pstryczka w nos. - Idą Święta, nie smutaj.
- Och, po prostu... chyba mi faceta brakuje.
- No to z tym już nie do mnie. - unoszę ręce żeby pokazać moją niemoc w tej kwestii.
- A tobie nie brakuje kobiety? - pyta. - Minął już rok odkąd Sandra odeszła.
- Nikt mnie jakoś nie chce.
- Albo ty nikogo nie chcesz. - zaczyna wiercić.
- Gloria już o tym gadaliśmy. Żadna z twoich koleżanek nie zwróciła mojej uwagi.
- A może ty masz za wysokie wymagania? - pyta odnosząc kubki do otwartej na salon kuchni, która razem z ogromnym stołem jadalnym umieszczona jest na drewnianym podeście. - Julia była zbyt gadatliwa, Alina zbyt wyzywająco się ubierała, Klara plotkowała za dużo, Eliza była za niska, Stella... - odwraca się i opiera o barierkę. - Co właściwie było nie tak ze Stellą? - pyta.
- Była... - jakby jej to powiedzieć. - Miała... zbyt... wysokie wymagania... w sferze... fizycznej. - wyjaśniam zawiło. Unosi brew. - Chciała za dużo seksu. - wzdycham.
- Ok. Myślę, że to mi wystarczy. - otwiera lodówkę i wyjmuje pomidory. - A Fela? - pyta. Uśmiecham się. - Ładna, mądra, nie gadała za dużo, miała fajne zajęcie...
- Mieliśmy ze sobą zbyt wiele wspólnego. - odpowiadam.
- Zbyt wiele? - dziwi się i oblizuje nóż.
- Utniesz sobie język. - zwracam jej uwagę. Oblizuje go ponownie. Wzdycham. - Ciągłe siedzenie razem w ciemni nie zbliża wbrew pozorom.
- Wybrzydzasz. - komentuje i siada przy stole wcinając kanapki. Włączam wieżę i naciskam play. Dźwięk skrzypiec rozchodzi się po całym domu. Jest taki spokojny i kojący uszy...
- A ty nie? - pytam podchodząc do niej i kradnąc jej kanapkę. - Markus był za chudy...
- Mam brata skoczka, nie chcę mieć faceta, który będzie mi go przypominał.- wyjaśnia.
- Klaus był za mądry...
- Czułam się jakbym chodziła z encyklopedią. Poza tym miałam wrażenie, że jestem głupia a to niefajne wrażenie. - wyjaśnia. - Bo nie jestem głupia. - dodaje i wcina kolejną kanapkę.
- Ruth był...
- Porywczy.
- Ok, może ten to nie jest zbyt dobry przykład ale Alec? Co z nim było nie tak? - dopytuję stawiając wodę na herbatę.
- Był ok. - mówi.
- Więc? - oczekuję czegoś więcej.
- Był tylko ok. I nic więcej. - wyjaśnia i chowa talerz do zmywarki.
- Nie siedź na stole, masz od tego krzesła. - znów wywraca oczami i siada na szarym stołku. Dzwonek do drzwi wróży tylko jedno.
- Znowu Thomas? - jęczy. Cóż poradzę, że się nie lubią?
- Gloria ile razy mam ci tłumaczyć jak dziecku, że to mój przyjaciel? - mówię idąc w kierunku drzwi.
- Przyjaciele szanują siostry swoich przyjaciół. - mruczy.
- Och nie zachowuj się jak dziecko. - mówię i otwieram drzwi. Blondyn cieszy się i wchodzi jak do siebie. - Dobrze, że nie wszedłeś od razu. - komentuję.
- Były zamknięte. - oznajmia i ściąga buty.
    Uwielbiam jego towarzystwo. Jest pogodny, radosny, zadowolony z życia, jest jak promyk słońca. Wiem jak to brzmi. Gejowsko. Ale mam to gdzieś. Thomas jest mi potrzebny.
- Cześć piękna! - woła i siada na przeciwko Glorii.
- Cześć głupku. - odpowiada niechętnie i wyciąga lakier do paznokci. Stara się skupić na równomiernym pokryciu płytki niebieskim płynem. - Denerwujesz mnie.
- Przecież się nawet nie odzywam. - broni się blondyn. Podaję mu piwo, a sobie i Glorii stawiam na stole herbatę z bergamotką.
- Za głośno oddychasz. - warczy.
- Gloria! - zwracam jej uwagę. Thomas nic sobie z tego nie robi. Ich relacja jest wyjątkowo... skomplikowana. Kiedyś się spotykali, potem w zgodzi się rozstali, potem była wielka kłótnia, zazdrość, potem rozejm, potem znów jakaś wojna, potem ciche dni, potem spokój, a teraz on denerwuje ją, a ona stara się nie przywalić mu w żebra. Kochani ludzie.
- Mogę ci pomóc. - oferuje Morgenstern.
- Świetnie. - uśmiecha się. - Tylko nie trzaskaj drzwiami kiedy wyjdziesz. - dodaje brunetka. Są razem 3 minuty i już mam ich dość.
- Glorius...
- Nie nazywaj mnie tak. - znów warczy i zmywa lakier z paznokcia. Mężczyzna tylko się uśmiecha.
- Może lepiej ja to zrobię. Wiesz, że całkiem nieźle mi to szło. - przypomina jej.
- Spadaj. - moja siostra próbuje ponownie. Krzywi się widząc nierówną warstwę.
- Jak wolisz. - wznosi ręce przyjaciel. - Ładniej ci w czerwonym. - dodaje ale widząc wściekły wzrok kobiety kończy swoje wywody. Ta za to zbiera wszystkie swoje rzeczy i zamyka się w pokoju.
- No i po co ją drażnisz? - pytam.
- Bo ją lubię. Mimo wszystko. - odpowiada. - Jak trening? - pyta.
- Byle jak byle do przodu. - odpowiadam starając się nie okazać zawodu jaki czuję. Nie osiągam tego co zamierzałem, nie robię postępów tak dużych jak planowałem... Mam wrażenie, że stoję w miejscu.
- Nie spinaj się, to w końcu ruszy. Pamiętasz jak zaczynaliśmy? Konkurencja pchała cię do przodu. Teraz też tak będzie.
- Mam konkurencję a nie mam wyników.
- W drużynie nie masz konkurencji.
- Stefan?
- Och, skacze na poziomie przeciętnego Niemca.
- Michi?
- Jeden skok zawsze spieprzy. - komentuje. - Greg potrzebujesz czegoś więcej. Rozmawiałeś o tym z Heinzem?
- On chyba też się wypalił, już sam nie wie jak z nami pracować. - przyznaję.
- Gadałem z kilkoma osobami w związku. - mówi.
- I co? Jakieś zmiany? - pytam.
- To tak nieoficjalnie ci powiem, że spore.
- No mów!
- Heinz odchodzi.
- Ech... spodziewałem się tego. - wzdycham. - Kto za niego wskakuje? - blondyn milczy.  - Thomas i tak się dowiem. - wyjaśniam zniecierpliwiony.
- Toni.
- Innauer? - dziwię się. - Przecież tak się zarzekał, że nigdy nie będzie nikogo trenował.
- Podobno tylko na góra trzy sezony, żeby was pokraki wyciągnąć z tego bezruchu. - śmieje się. Karcę go wzrokiem. - A ja mu mam pomagać. - dodaje i upija łyk piwa. Patrzę na niego z lekkim niedowierzaniem. - No co?
- Nic... po prostu... ymmm... to będzie trochę dziwne.
- Co będzie takie dziwne? - pyta.
- Będziesz mi mówił co jest dla mnie najlepsze i co powinienem robić a potem opieprzał, że robię to źle.
- Czyli dzień jak codzień. - puszcza mi oko. Też się zaczynam śmiać.
- Och czasem mam wrażenie, że byłeś ze mną tylko po to żeby być jeszcze bliżej Gregora. - słyszę moją siostrę.
- Hiena wyszła z groty. - mówi cicho blondyn. Brunetka odkłada kubek po herbacie i zaczyna obierać jabłko.
- Może ty rzeczywiście jesteś gejem co? Kristina była próbą odpowiedzi na pytanie czy wolisz kobiety, ja byłam przykrywką a teraz...
- A teraz dobieram się do Grega bo w końcu jest wolny? Popatrz jaka ty jesteś przebiegła. Odkryłaś mój sekret. - mówi przejęty. Dziewczyna puka się po czole powodując u niego wesoły uśmiech. - I tak wiem, że nadal mnie kochasz. - mówi w końcu. Gloria się krztusi.
- O masz, tego jeszcze brakowało. - kręcę głową i siadam na sofie.
- Odbiło ci na starość.
- A tobie się przytyło. - odbija piłeczkę z uśmiechem.
- Thomas wal się. - warczy. Ktoś dzwoni do drzwi. - Otworzę. - oferuje się Gloria.
- No i czemu ją tak drażnisz? - pytam po raz kolejny.
- Widziałeś jej paznokcie? - pyta zadowolony.
- Co z nimi? - nie za bardzo rozumiem jego tok myślenia.
- Są czerwone. - mówi z lekkim uśmiechem. Kręcę tylko głową.
- Przecież wam nie wyszło. - mówię. - Chcesz w to wchodzić jeszcze raz?
- Nie wiem Greg. - mówi szczerze. - Trochę za tym tęsknię.
- To trzeba było tego nie spieprzyć. - wzruszam ramionami.
- Twoja siostra nie należy do osób o łatwym charakterze. - wyjaśnia.
- I chciałbyś się tak z nią kłócić do końca życia? - pytam z powątpieniem. Nie odpowiada. Ech... co za ludzie. Niby takie to wszystko proste a takie skomplikowane. Wiem, że młoda za nim też tęskni ale tego nie przyzna. Czasem przyłapuję ją na oglądaniu starych zdjęć z czasów kiedy byli razem. Ale skoro nie potrafią się do tego przyznać przed sobą i dogadać... nic z tego nie będzie. Nie zmienią się. Dalej będą burze i dalej katastrofa za katastrofą.
- Gregor mogę z tobą pogadać? - pyta lekko przejęta.
- Co jest? - pytam trochę zaniepokojony.
- Miałbyś coś przeciwko gdybym udostępniła koleżance w potrzebie nasz gościnny pokój na jakiś czas? - pyta.
- Teraz? - pytam.
- To problem? - dopytuje.
- Za tydzień są Święta. - przypominam.
- Spędzi je z nami. - mówi wprost. Teraz to nawet blondyn się dziwi. - Nie ma gdzie się podziać przez ten czas a to jakby konieczność i...
- Jak nie ma się gdzie podziać to nie ma sprawy. - mówię. - Znam ją? - pytam.
- Pamiętasz sesję, którą robiłeś nam do fundacji? - wskazuje zdjęcie nad kominkiem. Kiwam głową. - Mel ma problem z mieszkaniem.
- Melania? - przed oczami staje mi piękna długowłosa brunetka z oczami pięknymi jak szmaragdy ale smutnymi jak u starej schorowanej wdowy, która przeżyła już zbyt wiele. - Jasne. Kiedy chce się wprowadzić? - pytam uśmiechnięty.
- Właściwie to... czeka w korytarzu. - oznajmia nerwowo. Marszczę brwi. - Przenosi się z jednej jednostki do innej i okazało się, że musi na miejsce w pokoju jeszcze poczekać i...
- Hej, luz. Jest na tyle miejsca. Po prostu będę musiał wcześniej wstawać żeby nie czekać 3 godziny w kolejce do łazienki. - puszczam jej oko.
- Myślę, że to nie będzie konieczne. - mówi. - To idę po nią.
- Wziąć jej bagaże? - pytam oferując pomoc.
- Ma tylko jedną torbę.- mówi i znika.
- Jedną? - dziwi się blondyn. - Która to? - pyta podchodząc do zdjęcia. Też tam podchodzę i wskazuję dziewczynę.
- Ho ho... Gregor... ale ci się trafiła współlokatorka. - kiwa głową z podziwem. - Ładna. Długo się znacie? - pyta.
- Właściwie to nie znamy się zbyt dobrze. To przyjaciółka Glorii. Kiedyś były bardzo blisko ale pokłóciły się bo ktoś chciał Melkę za szybko zaobrączkować a ta nie chciała słuchać Glorii i jej wywodów o blokowaniu sobie przyszłości i zamykaniu się na mężczyzn.
- Ile miała lat?
- 22
- To nie taka młódka.
- Wydaje mi się, że to ten facet nie podobał się Glorii bardziej niż sam fakt wychodzenia za mąż. Nigdy mi o tym nie mówiła. A znamy się od podstawówki. Chodziły razem do klasy, a ja jej trochę za bardzo dokuczałem.
- Podrywałeś ją już w podstawówce? - śmieje się blondyn.
- Wtedy była gruba. Bardzo gruba. - przyznaję z uśmiechem.
- Czekaj... to ile ona ma lat?
- Tyle co ja, 28. Wcześniej poszła do szkoły bo była jakimś geniuszem czy coś.
- I dalej studiuje? Jak na geniusza to strasznie długo się uczy.
- Może robi doktorat. - wzruszam ramionami.
- A mąż? Nie mieszka z nim?
- Hmn... - fakt o nim zupełnie zapomniałem.
- Cześć. - cichy miękki głos odzywa się zza naszych pleców. Odwracamy się i uśmiechy nam gasną. Na twarzach widać zaskoczenie i lekkie niedowierzanie. Spodziewałbym się wszystkiego, nawet tego że może już nie robić takiego wrażenia jak kiedyś ale nic z tego. Robi jeszcze większe. Oczy wciąż tak samo biją zielenią, piegi tak samo przykuwają uwagę ale ta jej szarość...




__________

Jedyneczka.
Kto zgadnie co tam się pokazało? ;P
Być może nie zostało was wiele ale w kometarzach wpiszcie choć jednym słowem swoje typy.
Czym tak zaskoczyła Gregora? :)

Mam nadzieję, że się wam podoba.
Jeżeli kogoś interesuje jak wygląda opisywany przeze mnie dom, to jego fragment wklejam do BOHATERÓW.
Buziole :*

niedziela, 18 lutego 2018

Wprowadzenie



Bez prologu.


3 lata wcześniej
...


- A teraz obróćcie się wszystkie w prawo i uśmiechnijcie jak na panny młode przystało! - wołam do grupki kobiet w białych sukniach. Wszystkie robią to o co proszę i śmieją się wesoło. Wszystkie oprócz jednej. 
   Brunetka stoi wpatrzona w bukiet jakby zastanawiając się czy aby na pewno ma prawo się cieszyć. Jest śliczna, w tej sukni wygląda zjawiskowo ale coś mi w niej nie pasuje. Jest jakby odklejona od świata realnego, jakby myślami była zupełnie gdzie indziej. Pewnie lesbijka.
   W tym momencie podnosi wzrok i patrzy na mnie uważnie. Jej oczy mówią, że jest nieszczęśliwa. To też uwieczniam aparatem. Być może została porzucona przez jakiegoś gościa a teraz wszystko wraca? Nie przypominam sobie, żeby Gloria mówiła coś o porzuconej przed ołtarzem koleżance. 
   Ciągle patrzy. Jakby z wyrzutem. Zupełnie jej nie kojarzę. Lekko się uśmiecha jakby chciała mnie przeprosić za swój wzrok. Ok, mam cię. Ty jesteś ta mała grubaska co Gloria z tobą w ławce siedziała w szkole. No cóż... wyrobiłaś się dziewczyno. Jesteś szczupła, masz figurę, której mogłaby ci pozazdrościć niejedna kobieta i ciągle ten sam uroczy uśmiech. Piegi na policzkach, dołeczki i zielone oczy. Doskonale cię pamiętam. Nabijałem się z ciebie z kolegami. To ja powinienem cię przeprosić. Więc nie patrz tak na mnie.
    

     Oddaję oprawione zdjęcia Glorii. Może coś z nich będzie.
- Dziękuję Gregor. Na pewno zbierzemy parę groszy za te fotografie. 
- Przydadzą się waszej fundacji. - mówię. - Wiesz, że mogę dorzucić trochę...
- Nie. - ucina dyskusję. - Pomogłeś wystarczająco. Nie chcę, żeby mieli więcej powodów do robienia nam pod górkę. - ściska mnie mocno.
- Ta dziewczyna... - zaczynam. Męczy mnie to, że nie pamiętam jej imienia. 
- Która? - dopytuje brunetka. - Wpadła ci któraś w oko? - uśmiecha się.
- Wydaje mi się, że ją znam. - wskazuję palcem na zamyśloną postać.
- Och... Melania.
- No właśnie! - olśnienie. - Nie mogłem sobie przypomnieć. Melania Koller. Wiedziałem, że skądś znam to spojrzenie.
- Spojrzenie? - dziwi się. Bierze zdjęcie do ręki i przygląda się kobiecie. - Rzeczywiście patrzy na ciebie wzrokiem mordercy jakbyś znowu jej wrzucał śnieg za kaptur. - śmieje się wesoło. Sam też się uśmiecham. - Zapomnij o niej. Jest nieosiągalna.
- Glorii wiem że wyładniała, zauważyłem ale ja też jestem całkiem...
- Nie chodzi o to braciszku. - ubiera czerwony sweterek. - Jest jakby... zajęta.
- Ma kogoś? - dopytuję z ciekawości.
- Ech... ktoś zdecydowanie założy jej obrączkę na palec.
- Nie cieszysz się szczęściem przyjaciółki? - dziwię się.
- Nie będzie szczęśliwa. - odpowiada. - Lecę, bo się spóźnię. Powodzenia na treningu, nie połam się młody. Pa!
- Pa... - mówię do zamykających się drzwi. Jasnowidzka. Już wróży rozpad małżeństwa. Uśmiecham się pod nosem. Ciekawe jak wygląda ten jej książę z bajki...


......

Heeeeeej :)
Jestem z czymś nowym.
Po części rozwiązuje się tu zagadka z niedokończonego opowiadania o Celinie.
Główna bohaterka jest w podobnej sytuacji.
Z resztą... zobaczycie.
;)
Buźka :*