Obecnie...
Moja siostrzyczka w naszym domu. N.A.S.Z.Y.M. To ciągle wisi nade mną. Czy to nie jest trochę słabe mieszkać z własną siostrą? W pewnym wieku to już jakby... nie wypada. No bo przecież do niej będą przychodzić faceci, a do mnie... cóż... koledzy. Nowy start, nowe życie, nowy ja. Skończyła się pewna epoka i zaczyna się kolejna.
- Gregor pomóż. - patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Ech...
- To po co nam taka duża choinka? - pytam biorąc od niej światełka. Patrzę na drzewko giganta i zastanawiam się jak to przywiesić.
- Chyba trzeba wyjść na półpiętro i stamtąd zacząć. - mówi. Zawsze twierdziłem, że to ukryty geniusz. Wchodzę po schodach i staję przy drewnianych lewarach podtrzymujących wewnętrzny balkon.
- Łap. - zrzucam kabel ze światełkami usiłując okręcić go wokół iglaka. Pachnie żywicą i kłuje niemiłosiernie.
- Mam! Mogę biegać dokoła! - proponuje.
- To może być całkiem zabawne. - puszczam jej oko. Uśmiecha się i powoli oświetlamy naszą ozdobę domu. Dokładam kilka srebrno-białych bombek i schodzę na dół. Mierzę nasze dzieło z góry do dołu i muszę przyznać, że...
- Nieźle nam poszło. Dodam kilka kokard i gotowe. - przybijamy sobie piątki.
Od zawsze byliśmy zgraną drużyną. Jak któreś wagarowało, to drugie chroniło mu tyłek, jak ocena była nie taka jak trzeba, to drugie pomagało w nauce, jak trzeba było komuś skopać tyłek, bo się śmiał... Gloria zawsze była ze swoim ciętym językiem i ciężką ręką. A teraz jest taka chudziutka i dużo niższa. Przynosi kubek z kakao i podaje mi go.
- Tylko nie rozlej, ta jasna kanapa bardzo źle się czyści. - ostrzega. Prawie jak mama. Ale czy ja nie potrzebuję kogoś takiego?
Żeliwny czarny kominek ogrzewa cały salon. W drewnianym wnętrzu robi się ciepło jak w prawdziwej górskiej chacie. Szare meble, drewniane belki, Ściany z białej cegły i drewna, koronkowe zasłony w wielkich na całą ścianę oknach... I ten widok... Alpy.
- Wiesz Greg... myślałam, że będąc w tym wieku Święta w swoim własnym domu spędzę z mężem i dzieckiem, a nie z bratem. - mówi patrząc na biało czarne zdjęcia wiszące nad telewizorem. Zdjęcia naszej rodziny i przyjaciół.
- Na wszystko przyjdzie czas. Jeszcze się nacieszysz i mężem i dziećmi. - uśmiecha się szczerze. - Jak nie swoimi to moimi. - dodaję złośliwie. Rzuca mnie poduszką ale śmieje się wesoło.
- Jakoś nam te związki nie wychodzą nie?
- Może nie jesteśmy stworzeni do związków. Może jesteśmy skazani na siebie do końca życia. - mówię. - Co nie jest takie złe.
- Ooo. A to nowość.
- No popatrz, sprzątasz, gotujesz, dekorujesz, jesteś panią domu, spełniasz się. A mi jest wygodnie i mam do kogo się wyżalić i nad kim pastwić. - puszczam jej oko. Wywraca oczami i jakby trochę smutnieje. - Glori... - daję jej lekkiego pstryczka w nos. - Idą Święta, nie smutaj.
- Och, po prostu... chyba mi faceta brakuje.
- No to z tym już nie do mnie. - unoszę ręce żeby pokazać moją niemoc w tej kwestii.
- A tobie nie brakuje kobiety? - pyta. - Minął już rok odkąd Sandra odeszła.
- Nikt mnie jakoś nie chce.
- Albo ty nikogo nie chcesz. - zaczyna wiercić.
- Gloria już o tym gadaliśmy. Żadna z twoich koleżanek nie zwróciła mojej uwagi.
- A może ty masz za wysokie wymagania? - pyta odnosząc kubki do otwartej na salon kuchni, która razem z ogromnym stołem jadalnym umieszczona jest na drewnianym podeście. - Julia była zbyt gadatliwa, Alina zbyt wyzywająco się ubierała, Klara plotkowała za dużo, Eliza była za niska, Stella... - odwraca się i opiera o barierkę. - Co właściwie było nie tak ze Stellą? - pyta.
- Była... - jakby jej to powiedzieć. - Miała... zbyt... wysokie wymagania... w sferze... fizycznej. - wyjaśniam zawiło. Unosi brew. - Chciała za dużo seksu. - wzdycham.
- Ok. Myślę, że to mi wystarczy. - otwiera lodówkę i wyjmuje pomidory. - A Fela? - pyta. Uśmiecham się. - Ładna, mądra, nie gadała za dużo, miała fajne zajęcie...
- Mieliśmy ze sobą zbyt wiele wspólnego. - odpowiadam.
- Zbyt wiele? - dziwi się i oblizuje nóż.
- Utniesz sobie język. - zwracam jej uwagę. Oblizuje go ponownie. Wzdycham. - Ciągłe siedzenie razem w ciemni nie zbliża wbrew pozorom.
- Wybrzydzasz. - komentuje i siada przy stole wcinając kanapki. Włączam wieżę i naciskam play. Dźwięk skrzypiec rozchodzi się po całym domu. Jest taki spokojny i kojący uszy...
- A ty nie? - pytam podchodząc do niej i kradnąc jej kanapkę. - Markus był za chudy...
- Mam brata skoczka, nie chcę mieć faceta, który będzie mi go przypominał.- wyjaśnia.
- Klaus był za mądry...
- Czułam się jakbym chodziła z encyklopedią. Poza tym miałam wrażenie, że jestem głupia a to niefajne wrażenie. - wyjaśnia. - Bo nie jestem głupia. - dodaje i wcina kolejną kanapkę.
- Ruth był...
- Porywczy.
- Ok, może ten to nie jest zbyt dobry przykład ale Alec? Co z nim było nie tak? - dopytuję stawiając wodę na herbatę.
- Był ok. - mówi.
- Więc? - oczekuję czegoś więcej.
- Był tylko ok. I nic więcej. - wyjaśnia i chowa talerz do zmywarki.
- Nie siedź na stole, masz od tego krzesła. - znów wywraca oczami i siada na szarym stołku. Dzwonek do drzwi wróży tylko jedno.
- Znowu Thomas? - jęczy. Cóż poradzę, że się nie lubią?
- Gloria ile razy mam ci tłumaczyć jak dziecku, że to mój przyjaciel? - mówię idąc w kierunku drzwi.
- Przyjaciele szanują siostry swoich przyjaciół. - mruczy.
- Och nie zachowuj się jak dziecko. - mówię i otwieram drzwi. Blondyn cieszy się i wchodzi jak do siebie. - Dobrze, że nie wszedłeś od razu. - komentuję.
- Były zamknięte. - oznajmia i ściąga buty.
Uwielbiam jego towarzystwo. Jest pogodny, radosny, zadowolony z życia, jest jak promyk słońca. Wiem jak to brzmi. Gejowsko. Ale mam to gdzieś. Thomas jest mi potrzebny.
- Cześć piękna! - woła i siada na przeciwko Glorii.
- Cześć głupku. - odpowiada niechętnie i wyciąga lakier do paznokci. Stara się skupić na równomiernym pokryciu płytki niebieskim płynem. - Denerwujesz mnie.
- Przecież się nawet nie odzywam. - broni się blondyn. Podaję mu piwo, a sobie i Glorii stawiam na stole herbatę z bergamotką.
- Za głośno oddychasz. - warczy.
- Gloria! - zwracam jej uwagę. Thomas nic sobie z tego nie robi. Ich relacja jest wyjątkowo... skomplikowana. Kiedyś się spotykali, potem w zgodzi się rozstali, potem była wielka kłótnia, zazdrość, potem rozejm, potem znów jakaś wojna, potem ciche dni, potem spokój, a teraz on denerwuje ją, a ona stara się nie przywalić mu w żebra. Kochani ludzie.
- Mogę ci pomóc. - oferuje Morgenstern.
- Świetnie. - uśmiecha się. - Tylko nie trzaskaj drzwiami kiedy wyjdziesz. - dodaje brunetka. Są razem 3 minuty i już mam ich dość.
- Glorius...
- Nie nazywaj mnie tak. - znów warczy i zmywa lakier z paznokcia. Mężczyzna tylko się uśmiecha.
- Może lepiej ja to zrobię. Wiesz, że całkiem nieźle mi to szło. - przypomina jej.
- Spadaj. - moja siostra próbuje ponownie. Krzywi się widząc nierówną warstwę.
- Jak wolisz. - wznosi ręce przyjaciel. - Ładniej ci w czerwonym. - dodaje ale widząc wściekły wzrok kobiety kończy swoje wywody. Ta za to zbiera wszystkie swoje rzeczy i zamyka się w pokoju.
- No i po co ją drażnisz? - pytam.
- Bo ją lubię. Mimo wszystko. - odpowiada. - Jak trening? - pyta.
- Byle jak byle do przodu. - odpowiadam starając się nie okazać zawodu jaki czuję. Nie osiągam tego co zamierzałem, nie robię postępów tak dużych jak planowałem... Mam wrażenie, że stoję w miejscu.
- Nie spinaj się, to w końcu ruszy. Pamiętasz jak zaczynaliśmy? Konkurencja pchała cię do przodu. Teraz też tak będzie.
- Mam konkurencję a nie mam wyników.
- W drużynie nie masz konkurencji.
- Stefan?
- Och, skacze na poziomie przeciętnego Niemca.
- Michi?
- Jeden skok zawsze spieprzy. - komentuje. - Greg potrzebujesz czegoś więcej. Rozmawiałeś o tym z Heinzem?
- On chyba też się wypalił, już sam nie wie jak z nami pracować. - przyznaję.
- Gadałem z kilkoma osobami w związku. - mówi.
- I co? Jakieś zmiany? - pytam.
- To tak nieoficjalnie ci powiem, że spore.
- No mów!
- Heinz odchodzi.
- Ech... spodziewałem się tego. - wzdycham. - Kto za niego wskakuje? - blondyn milczy. - Thomas i tak się dowiem. - wyjaśniam zniecierpliwiony.
- Toni.
- Innauer? - dziwię się. - Przecież tak się zarzekał, że nigdy nie będzie nikogo trenował.
- Podobno tylko na góra trzy sezony, żeby was pokraki wyciągnąć z tego bezruchu. - śmieje się. Karcę go wzrokiem. - A ja mu mam pomagać. - dodaje i upija łyk piwa. Patrzę na niego z lekkim niedowierzaniem. - No co?
- Nic... po prostu... ymmm... to będzie trochę dziwne.
- Co będzie takie dziwne? - pyta.
- Będziesz mi mówił co jest dla mnie najlepsze i co powinienem robić a potem opieprzał, że robię to źle.
- Czyli dzień jak codzień. - puszcza mi oko. Też się zaczynam śmiać.
- Och czasem mam wrażenie, że byłeś ze mną tylko po to żeby być jeszcze bliżej Gregora. - słyszę moją siostrę.
- Hiena wyszła z groty. - mówi cicho blondyn. Brunetka odkłada kubek po herbacie i zaczyna obierać jabłko.
- Może ty rzeczywiście jesteś gejem co? Kristina była próbą odpowiedzi na pytanie czy wolisz kobiety, ja byłam przykrywką a teraz...
- A teraz dobieram się do Grega bo w końcu jest wolny? Popatrz jaka ty jesteś przebiegła. Odkryłaś mój sekret. - mówi przejęty. Dziewczyna puka się po czole powodując u niego wesoły uśmiech. - I tak wiem, że nadal mnie kochasz. - mówi w końcu. Gloria się krztusi.
- O masz, tego jeszcze brakowało. - kręcę głową i siadam na sofie.
- Odbiło ci na starość.
- A tobie się przytyło. - odbija piłeczkę z uśmiechem.
- Thomas wal się. - warczy. Ktoś dzwoni do drzwi. - Otworzę. - oferuje się Gloria.
- No i czemu ją tak drażnisz? - pytam po raz kolejny.
- Widziałeś jej paznokcie? - pyta zadowolony.
- Co z nimi? - nie za bardzo rozumiem jego tok myślenia.
- Są czerwone. - mówi z lekkim uśmiechem. Kręcę tylko głową.
- Przecież wam nie wyszło. - mówię. - Chcesz w to wchodzić jeszcze raz?
- Nie wiem Greg. - mówi szczerze. - Trochę za tym tęsknię.
- To trzeba było tego nie spieprzyć. - wzruszam ramionami.
- Twoja siostra nie należy do osób o łatwym charakterze. - wyjaśnia.
- I chciałbyś się tak z nią kłócić do końca życia? - pytam z powątpieniem. Nie odpowiada. Ech... co za ludzie. Niby takie to wszystko proste a takie skomplikowane. Wiem, że młoda za nim też tęskni ale tego nie przyzna. Czasem przyłapuję ją na oglądaniu starych zdjęć z czasów kiedy byli razem. Ale skoro nie potrafią się do tego przyznać przed sobą i dogadać... nic z tego nie będzie. Nie zmienią się. Dalej będą burze i dalej katastrofa za katastrofą.
- Gregor mogę z tobą pogadać? - pyta lekko przejęta.
- Co jest? - pytam trochę zaniepokojony.
- Miałbyś coś przeciwko gdybym udostępniła koleżance w potrzebie nasz gościnny pokój na jakiś czas? - pyta.
- Teraz? - pytam.
- To problem? - dopytuje.
- Za tydzień są Święta. - przypominam.
- Spędzi je z nami. - mówi wprost. Teraz to nawet blondyn się dziwi. - Nie ma gdzie się podziać przez ten czas a to jakby konieczność i...
- Jak nie ma się gdzie podziać to nie ma sprawy. - mówię. - Znam ją? - pytam.
- Pamiętasz sesję, którą robiłeś nam do fundacji? - wskazuje zdjęcie nad kominkiem. Kiwam głową. - Mel ma problem z mieszkaniem.
- Melania? - przed oczami staje mi piękna długowłosa brunetka z oczami pięknymi jak szmaragdy ale smutnymi jak u starej schorowanej wdowy, która przeżyła już zbyt wiele. - Jasne. Kiedy chce się wprowadzić? - pytam uśmiechnięty.
- Właściwie to... czeka w korytarzu. - oznajmia nerwowo. Marszczę brwi. - Przenosi się z jednej jednostki do innej i okazało się, że musi na miejsce w pokoju jeszcze poczekać i...
- Hej, luz. Jest na tyle miejsca. Po prostu będę musiał wcześniej wstawać żeby nie czekać 3 godziny w kolejce do łazienki. - puszczam jej oko.
- Myślę, że to nie będzie konieczne. - mówi. - To idę po nią.
- Wziąć jej bagaże? - pytam oferując pomoc.
- Ma tylko jedną torbę.- mówi i znika.
- Jedną? - dziwi się blondyn. - Która to? - pyta podchodząc do zdjęcia. Też tam podchodzę i wskazuję dziewczynę.
- Ho ho... Gregor... ale ci się trafiła współlokatorka. - kiwa głową z podziwem. - Ładna. Długo się znacie? - pyta.
- Właściwie to nie znamy się zbyt dobrze. To przyjaciółka Glorii. Kiedyś były bardzo blisko ale pokłóciły się bo ktoś chciał Melkę za szybko zaobrączkować a ta nie chciała słuchać Glorii i jej wywodów o blokowaniu sobie przyszłości i zamykaniu się na mężczyzn.
- Ile miała lat?
- 22
- To nie taka młódka.
- Wydaje mi się, że to ten facet nie podobał się Glorii bardziej niż sam fakt wychodzenia za mąż. Nigdy mi o tym nie mówiła. A znamy się od podstawówki. Chodziły razem do klasy, a ja jej trochę za bardzo dokuczałem.
- Podrywałeś ją już w podstawówce? - śmieje się blondyn.
- Wtedy była gruba. Bardzo gruba. - przyznaję z uśmiechem.
- Czekaj... to ile ona ma lat?
- Tyle co ja, 28. Wcześniej poszła do szkoły bo była jakimś geniuszem czy coś.
- I dalej studiuje? Jak na geniusza to strasznie długo się uczy.
- Może robi doktorat. - wzruszam ramionami.
- A mąż? Nie mieszka z nim?
- Hmn... - fakt o nim zupełnie zapomniałem.
- Cześć. - cichy miękki głos odzywa się zza naszych pleców. Odwracamy się i uśmiechy nam gasną. Na twarzach widać zaskoczenie i lekkie niedowierzanie. Spodziewałbym się wszystkiego, nawet tego że może już nie robić takiego wrażenia jak kiedyś ale nic z tego. Robi jeszcze większe. Oczy wciąż tak samo biją zielenią, piegi tak samo przykuwają uwagę ale ta jej szarość...
- Gregor pomóż. - patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Ech...
- To po co nam taka duża choinka? - pytam biorąc od niej światełka. Patrzę na drzewko giganta i zastanawiam się jak to przywiesić.
- Chyba trzeba wyjść na półpiętro i stamtąd zacząć. - mówi. Zawsze twierdziłem, że to ukryty geniusz. Wchodzę po schodach i staję przy drewnianych lewarach podtrzymujących wewnętrzny balkon.
- Łap. - zrzucam kabel ze światełkami usiłując okręcić go wokół iglaka. Pachnie żywicą i kłuje niemiłosiernie.
- Mam! Mogę biegać dokoła! - proponuje.
- To może być całkiem zabawne. - puszczam jej oko. Uśmiecha się i powoli oświetlamy naszą ozdobę domu. Dokładam kilka srebrno-białych bombek i schodzę na dół. Mierzę nasze dzieło z góry do dołu i muszę przyznać, że...
- Nieźle nam poszło. Dodam kilka kokard i gotowe. - przybijamy sobie piątki.
Od zawsze byliśmy zgraną drużyną. Jak któreś wagarowało, to drugie chroniło mu tyłek, jak ocena była nie taka jak trzeba, to drugie pomagało w nauce, jak trzeba było komuś skopać tyłek, bo się śmiał... Gloria zawsze była ze swoim ciętym językiem i ciężką ręką. A teraz jest taka chudziutka i dużo niższa. Przynosi kubek z kakao i podaje mi go.
- Tylko nie rozlej, ta jasna kanapa bardzo źle się czyści. - ostrzega. Prawie jak mama. Ale czy ja nie potrzebuję kogoś takiego?
Żeliwny czarny kominek ogrzewa cały salon. W drewnianym wnętrzu robi się ciepło jak w prawdziwej górskiej chacie. Szare meble, drewniane belki, Ściany z białej cegły i drewna, koronkowe zasłony w wielkich na całą ścianę oknach... I ten widok... Alpy.
- Wiesz Greg... myślałam, że będąc w tym wieku Święta w swoim własnym domu spędzę z mężem i dzieckiem, a nie z bratem. - mówi patrząc na biało czarne zdjęcia wiszące nad telewizorem. Zdjęcia naszej rodziny i przyjaciół.
- Na wszystko przyjdzie czas. Jeszcze się nacieszysz i mężem i dziećmi. - uśmiecha się szczerze. - Jak nie swoimi to moimi. - dodaję złośliwie. Rzuca mnie poduszką ale śmieje się wesoło.
- Jakoś nam te związki nie wychodzą nie?
- Może nie jesteśmy stworzeni do związków. Może jesteśmy skazani na siebie do końca życia. - mówię. - Co nie jest takie złe.
- Ooo. A to nowość.
- No popatrz, sprzątasz, gotujesz, dekorujesz, jesteś panią domu, spełniasz się. A mi jest wygodnie i mam do kogo się wyżalić i nad kim pastwić. - puszczam jej oko. Wywraca oczami i jakby trochę smutnieje. - Glori... - daję jej lekkiego pstryczka w nos. - Idą Święta, nie smutaj.
- Och, po prostu... chyba mi faceta brakuje.
- No to z tym już nie do mnie. - unoszę ręce żeby pokazać moją niemoc w tej kwestii.
- A tobie nie brakuje kobiety? - pyta. - Minął już rok odkąd Sandra odeszła.
- Nikt mnie jakoś nie chce.
- Albo ty nikogo nie chcesz. - zaczyna wiercić.
- Gloria już o tym gadaliśmy. Żadna z twoich koleżanek nie zwróciła mojej uwagi.
- A może ty masz za wysokie wymagania? - pyta odnosząc kubki do otwartej na salon kuchni, która razem z ogromnym stołem jadalnym umieszczona jest na drewnianym podeście. - Julia była zbyt gadatliwa, Alina zbyt wyzywająco się ubierała, Klara plotkowała za dużo, Eliza była za niska, Stella... - odwraca się i opiera o barierkę. - Co właściwie było nie tak ze Stellą? - pyta.
- Była... - jakby jej to powiedzieć. - Miała... zbyt... wysokie wymagania... w sferze... fizycznej. - wyjaśniam zawiło. Unosi brew. - Chciała za dużo seksu. - wzdycham.
- Ok. Myślę, że to mi wystarczy. - otwiera lodówkę i wyjmuje pomidory. - A Fela? - pyta. Uśmiecham się. - Ładna, mądra, nie gadała za dużo, miała fajne zajęcie...
- Mieliśmy ze sobą zbyt wiele wspólnego. - odpowiadam.
- Zbyt wiele? - dziwi się i oblizuje nóż.
- Utniesz sobie język. - zwracam jej uwagę. Oblizuje go ponownie. Wzdycham. - Ciągłe siedzenie razem w ciemni nie zbliża wbrew pozorom.
- Wybrzydzasz. - komentuje i siada przy stole wcinając kanapki. Włączam wieżę i naciskam play. Dźwięk skrzypiec rozchodzi się po całym domu. Jest taki spokojny i kojący uszy...
- A ty nie? - pytam podchodząc do niej i kradnąc jej kanapkę. - Markus był za chudy...
- Mam brata skoczka, nie chcę mieć faceta, który będzie mi go przypominał.- wyjaśnia.
- Klaus był za mądry...
- Czułam się jakbym chodziła z encyklopedią. Poza tym miałam wrażenie, że jestem głupia a to niefajne wrażenie. - wyjaśnia. - Bo nie jestem głupia. - dodaje i wcina kolejną kanapkę.
- Ruth był...
- Porywczy.
- Ok, może ten to nie jest zbyt dobry przykład ale Alec? Co z nim było nie tak? - dopytuję stawiając wodę na herbatę.
- Był ok. - mówi.
- Więc? - oczekuję czegoś więcej.
- Był tylko ok. I nic więcej. - wyjaśnia i chowa talerz do zmywarki.
- Nie siedź na stole, masz od tego krzesła. - znów wywraca oczami i siada na szarym stołku. Dzwonek do drzwi wróży tylko jedno.
- Znowu Thomas? - jęczy. Cóż poradzę, że się nie lubią?
- Gloria ile razy mam ci tłumaczyć jak dziecku, że to mój przyjaciel? - mówię idąc w kierunku drzwi.
- Przyjaciele szanują siostry swoich przyjaciół. - mruczy.
- Och nie zachowuj się jak dziecko. - mówię i otwieram drzwi. Blondyn cieszy się i wchodzi jak do siebie. - Dobrze, że nie wszedłeś od razu. - komentuję.
- Były zamknięte. - oznajmia i ściąga buty.
Uwielbiam jego towarzystwo. Jest pogodny, radosny, zadowolony z życia, jest jak promyk słońca. Wiem jak to brzmi. Gejowsko. Ale mam to gdzieś. Thomas jest mi potrzebny.
- Cześć piękna! - woła i siada na przeciwko Glorii.
- Cześć głupku. - odpowiada niechętnie i wyciąga lakier do paznokci. Stara się skupić na równomiernym pokryciu płytki niebieskim płynem. - Denerwujesz mnie.
- Przecież się nawet nie odzywam. - broni się blondyn. Podaję mu piwo, a sobie i Glorii stawiam na stole herbatę z bergamotką.
- Za głośno oddychasz. - warczy.
- Gloria! - zwracam jej uwagę. Thomas nic sobie z tego nie robi. Ich relacja jest wyjątkowo... skomplikowana. Kiedyś się spotykali, potem w zgodzi się rozstali, potem była wielka kłótnia, zazdrość, potem rozejm, potem znów jakaś wojna, potem ciche dni, potem spokój, a teraz on denerwuje ją, a ona stara się nie przywalić mu w żebra. Kochani ludzie.
- Mogę ci pomóc. - oferuje Morgenstern.
- Świetnie. - uśmiecha się. - Tylko nie trzaskaj drzwiami kiedy wyjdziesz. - dodaje brunetka. Są razem 3 minuty i już mam ich dość.
- Glorius...
- Nie nazywaj mnie tak. - znów warczy i zmywa lakier z paznokcia. Mężczyzna tylko się uśmiecha.
- Może lepiej ja to zrobię. Wiesz, że całkiem nieźle mi to szło. - przypomina jej.
- Spadaj. - moja siostra próbuje ponownie. Krzywi się widząc nierówną warstwę.
- Jak wolisz. - wznosi ręce przyjaciel. - Ładniej ci w czerwonym. - dodaje ale widząc wściekły wzrok kobiety kończy swoje wywody. Ta za to zbiera wszystkie swoje rzeczy i zamyka się w pokoju.
- No i po co ją drażnisz? - pytam.
- Bo ją lubię. Mimo wszystko. - odpowiada. - Jak trening? - pyta.
- Byle jak byle do przodu. - odpowiadam starając się nie okazać zawodu jaki czuję. Nie osiągam tego co zamierzałem, nie robię postępów tak dużych jak planowałem... Mam wrażenie, że stoję w miejscu.
- Nie spinaj się, to w końcu ruszy. Pamiętasz jak zaczynaliśmy? Konkurencja pchała cię do przodu. Teraz też tak będzie.
- Mam konkurencję a nie mam wyników.
- W drużynie nie masz konkurencji.
- Stefan?
- Och, skacze na poziomie przeciętnego Niemca.
- Michi?
- Jeden skok zawsze spieprzy. - komentuje. - Greg potrzebujesz czegoś więcej. Rozmawiałeś o tym z Heinzem?
- On chyba też się wypalił, już sam nie wie jak z nami pracować. - przyznaję.
- Gadałem z kilkoma osobami w związku. - mówi.
- I co? Jakieś zmiany? - pytam.
- To tak nieoficjalnie ci powiem, że spore.
- No mów!
- Heinz odchodzi.
- Ech... spodziewałem się tego. - wzdycham. - Kto za niego wskakuje? - blondyn milczy. - Thomas i tak się dowiem. - wyjaśniam zniecierpliwiony.
- Toni.
- Innauer? - dziwię się. - Przecież tak się zarzekał, że nigdy nie będzie nikogo trenował.
- Podobno tylko na góra trzy sezony, żeby was pokraki wyciągnąć z tego bezruchu. - śmieje się. Karcę go wzrokiem. - A ja mu mam pomagać. - dodaje i upija łyk piwa. Patrzę na niego z lekkim niedowierzaniem. - No co?
- Nic... po prostu... ymmm... to będzie trochę dziwne.
- Co będzie takie dziwne? - pyta.
- Będziesz mi mówił co jest dla mnie najlepsze i co powinienem robić a potem opieprzał, że robię to źle.
- Czyli dzień jak codzień. - puszcza mi oko. Też się zaczynam śmiać.
- Och czasem mam wrażenie, że byłeś ze mną tylko po to żeby być jeszcze bliżej Gregora. - słyszę moją siostrę.
- Hiena wyszła z groty. - mówi cicho blondyn. Brunetka odkłada kubek po herbacie i zaczyna obierać jabłko.
- Może ty rzeczywiście jesteś gejem co? Kristina była próbą odpowiedzi na pytanie czy wolisz kobiety, ja byłam przykrywką a teraz...
- A teraz dobieram się do Grega bo w końcu jest wolny? Popatrz jaka ty jesteś przebiegła. Odkryłaś mój sekret. - mówi przejęty. Dziewczyna puka się po czole powodując u niego wesoły uśmiech. - I tak wiem, że nadal mnie kochasz. - mówi w końcu. Gloria się krztusi.
- O masz, tego jeszcze brakowało. - kręcę głową i siadam na sofie.
- Odbiło ci na starość.
- A tobie się przytyło. - odbija piłeczkę z uśmiechem.
- Thomas wal się. - warczy. Ktoś dzwoni do drzwi. - Otworzę. - oferuje się Gloria.
- No i czemu ją tak drażnisz? - pytam po raz kolejny.
- Widziałeś jej paznokcie? - pyta zadowolony.
- Co z nimi? - nie za bardzo rozumiem jego tok myślenia.
- Są czerwone. - mówi z lekkim uśmiechem. Kręcę tylko głową.
- Przecież wam nie wyszło. - mówię. - Chcesz w to wchodzić jeszcze raz?
- Nie wiem Greg. - mówi szczerze. - Trochę za tym tęsknię.
- To trzeba było tego nie spieprzyć. - wzruszam ramionami.
- Twoja siostra nie należy do osób o łatwym charakterze. - wyjaśnia.
- I chciałbyś się tak z nią kłócić do końca życia? - pytam z powątpieniem. Nie odpowiada. Ech... co za ludzie. Niby takie to wszystko proste a takie skomplikowane. Wiem, że młoda za nim też tęskni ale tego nie przyzna. Czasem przyłapuję ją na oglądaniu starych zdjęć z czasów kiedy byli razem. Ale skoro nie potrafią się do tego przyznać przed sobą i dogadać... nic z tego nie będzie. Nie zmienią się. Dalej będą burze i dalej katastrofa za katastrofą.
- Gregor mogę z tobą pogadać? - pyta lekko przejęta.
- Co jest? - pytam trochę zaniepokojony.
- Miałbyś coś przeciwko gdybym udostępniła koleżance w potrzebie nasz gościnny pokój na jakiś czas? - pyta.
- Teraz? - pytam.
- To problem? - dopytuje.
- Za tydzień są Święta. - przypominam.
- Spędzi je z nami. - mówi wprost. Teraz to nawet blondyn się dziwi. - Nie ma gdzie się podziać przez ten czas a to jakby konieczność i...
- Jak nie ma się gdzie podziać to nie ma sprawy. - mówię. - Znam ją? - pytam.
- Pamiętasz sesję, którą robiłeś nam do fundacji? - wskazuje zdjęcie nad kominkiem. Kiwam głową. - Mel ma problem z mieszkaniem.
- Melania? - przed oczami staje mi piękna długowłosa brunetka z oczami pięknymi jak szmaragdy ale smutnymi jak u starej schorowanej wdowy, która przeżyła już zbyt wiele. - Jasne. Kiedy chce się wprowadzić? - pytam uśmiechnięty.
- Właściwie to... czeka w korytarzu. - oznajmia nerwowo. Marszczę brwi. - Przenosi się z jednej jednostki do innej i okazało się, że musi na miejsce w pokoju jeszcze poczekać i...
- Hej, luz. Jest na tyle miejsca. Po prostu będę musiał wcześniej wstawać żeby nie czekać 3 godziny w kolejce do łazienki. - puszczam jej oko.
- Myślę, że to nie będzie konieczne. - mówi. - To idę po nią.
- Wziąć jej bagaże? - pytam oferując pomoc.
- Ma tylko jedną torbę.- mówi i znika.
- Jedną? - dziwi się blondyn. - Która to? - pyta podchodząc do zdjęcia. Też tam podchodzę i wskazuję dziewczynę.
- Ho ho... Gregor... ale ci się trafiła współlokatorka. - kiwa głową z podziwem. - Ładna. Długo się znacie? - pyta.
- Właściwie to nie znamy się zbyt dobrze. To przyjaciółka Glorii. Kiedyś były bardzo blisko ale pokłóciły się bo ktoś chciał Melkę za szybko zaobrączkować a ta nie chciała słuchać Glorii i jej wywodów o blokowaniu sobie przyszłości i zamykaniu się na mężczyzn.
- Ile miała lat?
- 22
- To nie taka młódka.
- Wydaje mi się, że to ten facet nie podobał się Glorii bardziej niż sam fakt wychodzenia za mąż. Nigdy mi o tym nie mówiła. A znamy się od podstawówki. Chodziły razem do klasy, a ja jej trochę za bardzo dokuczałem.
- Podrywałeś ją już w podstawówce? - śmieje się blondyn.
- Wtedy była gruba. Bardzo gruba. - przyznaję z uśmiechem.
- Czekaj... to ile ona ma lat?
- Tyle co ja, 28. Wcześniej poszła do szkoły bo była jakimś geniuszem czy coś.
- I dalej studiuje? Jak na geniusza to strasznie długo się uczy.
- Może robi doktorat. - wzruszam ramionami.
- A mąż? Nie mieszka z nim?
- Hmn... - fakt o nim zupełnie zapomniałem.
- Cześć. - cichy miękki głos odzywa się zza naszych pleców. Odwracamy się i uśmiechy nam gasną. Na twarzach widać zaskoczenie i lekkie niedowierzanie. Spodziewałbym się wszystkiego, nawet tego że może już nie robić takiego wrażenia jak kiedyś ale nic z tego. Robi jeszcze większe. Oczy wciąż tak samo biją zielenią, piegi tak samo przykuwają uwagę ale ta jej szarość...
__________
Jedyneczka.
Kto zgadnie co tam się pokazało? ;P
Być może nie zostało was wiele ale w kometarzach wpiszcie choć jednym słowem swoje typy.
Czym tak zaskoczyła Gregora? :)
Mam nadzieję, że się wam podoba.
Jeżeli kogoś interesuje jak wygląda opisywany przeze mnie dom, to jego fragment wklejam do BOHATERÓW.
Buziole :*
Potyczki słowne między Thomasem a Glorią! Uwielbiam! Wiem, że będą mnie bawić za każdym razem kiedy będą w swojej obecności :D kto by pomyślał tak samo, że z Grzesia taki Alvaro xD tyle kobiet i żadna z nich nie była odpowiednia... Ten to ma wymagania. Za to chyba wiem czemu Glorii się nie układa, czyżby każdego potencjalnylego kandydata na męża porównywała do Thomasa z którym kiedyś była szczęśliwa? Tak coś czuję, że ta dwójka jednak będzie razem :D A co do Mel, to nie wiem czemu mi się wydaje, że ten jej mąż to jakiś tyran a ona uciekła do Gregora i Glorii bo ten mąż ją bił? Tak czy tak, czekam na kolejny z jeszcze większą niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńO hoho ciekawie będzie, ciekawie nie powiem.
OdpowiedzUsuńTu Thomas z Glorią, tu Gregor z Melą. No naprawdę nie mogę się doczekać rozwoju wypadków.
Tak w sumie dopiero teraz wpadło mi do głowy takie pytanie, dlaczego w każdym opowiadaniu opisujesz Gregora i Thomasa jako najlepszych przyjaciół? Przecież oni wcale tak blisko nie byli jak się okazało po ukazaniu książki Morgiego (szokiem to dla mnie strasznym było).
Dla mnie może nie było to szokiem ale lekkim zawodem. Chociaż czytając tą książkę i poznając punkt widzenia Thomasa zaczynałam go rozumieć. Myślę, że w każdej kadrze sportowej, gdzie jest rywalizacja, gdzie nie ma jednego wyjątkowego lidera, zaczynają się tworzyć takie małe spory. Może nie nienawidzili się, może i się nie przyjaźnili ale ta konkurencja była dla nich zdrowa. Ja opisuję ich relacje jako przyjaźń, bo tak to po prostu chciałabym widzieć. :)
UsuńRozumiem. Ja też wolę o nich czytać i oglądać z myślą, że jednak się przyjaźnili.
UsuńZawsZa chciałam spróbować tak biegac wokół choinki i zawiesoczswiatelka. Ale z moimi umiejętnościaum pewnie sama bym się zaplątała.
OdpowiedzUsuńGloria i Thomas to wybuchowa mieszanka. Na pewno nie bedzie nudno. Uwielbiam takie potyczki slowne Mam nadzieję, że będzie ich sporo.
Co do szarości to stawiam na siwe wlosy . Czy to ze stresu czy z nerwów, nie wiemw ale mam takie przeczucie :-D
Czekam na następny.
Pozdrawiam i weny życzę
Madźka :-*
Kocham twoją twórczość. Czytam cię prawie od samego początku. Dziękuję za to, że nadal piszesz. Trzymaj się <3
OdpowiedzUsuńSzarość.. nie wiem czy włosy, czy tak zmarnowana sytuacją życiową szara cera i zniszczony wygląd...w każdym razie na pewno coś MOCNEGO się wydarzyło.
OdpowiedzUsuńMorgi jest ale się cieszę, bo pomimo tego jak może i było naprawde miedzy nimi, super się czyta o takiej przyjaźni w fikcji literackiej. fajnie, że go przywołałaś - ciągle mam w głowie opowiadanie o Nim, Gregorze i Alutce.
Mam nadzieję, że Gloria będzie w końcu z Morgim, bo te przekomarzanki są super :)
A Gregor...za nim w opowiadaniach poszłabym wszędzie i aż nie mogę się doczekać jak się rozwinie ta historia.
Czekam na więcej i więcej :)
Cebulina
Cóż za miłe zaskoczenie! :) Już wyjaśniam dlaczego ... otóż przybyłam tutaj wprost z skijumpinglover, standardowo przeglądam bohaterów (jak to na początku przygody z każdym blogiem), następnie klikam w link "Moje opowiadania" i ... pozytywne zaskoczenie! Czytałam wszystkie twoje opowiadania, a w historii z Michim byłam wprost zakochana :) Także wiedziałam że rozdział na pewno mi się spodoba!
OdpowiedzUsuńI tak też było :) Relacje Gregora i Glorii są przezabawne. Fajnie się dogadują, ale mimo to co jakiś czas jedno drugiemu wbija szpilkę. Ta dyskusja o ich byłych rozbawiła mnie do łez! Ta taka, ta owaka, ten taki, ten owaki ... mega! A gdy pojawił się Thomas i zaczął się spierać z Glorią (swoją drogą widać że nadal się kochają. Kto się czubi ten się lubi :P) ... cudo!
No i Melania ... pod koniec zawiało tajemniczością. Na pewno jej osoba wprowadzi małe zamieszanie w życie rodzeństwa Schlierenzauer. I kwestia tego smutku o którym "wspomniał" Gregor (swoją drogą porównanie do tej wdowy mnie powaliło) ... kto lub co jest tego powodem?
Życzę weny i czekam na nowy rozdział! Pozdrawiam :)
(nordyckie-spojrzenie.blogspot.com)