*****
Wszystko jest takie ciemne...
- Co jakiś czas pojawiają się wysokie fale ale nie wiemy nadal od czego to zależy. Być może ma na to wpływ jakiś konkretny dźwięk.
- Jak czyjś głos?
Gloria? To ty?
- Konkretna piosenka, konkretny głos, coś co lubi.
- Doktorze byłem w podobnym stanie i wiem że może to jeszcze potrwać ale jakie są szanse że gdy się obudzi będzie tą samą osobą?
Thomas? Co wy tu robicie?
- Pana uraz był mechaniczny. Mózg był potłuczony, opuchnięty i potrzebował czasu na regenerację. Jej mózg był ochłodzony. Praktycznie wyłączył się na kilka godzin. Jaki to będzie miało wpływ dowiemy się dopiero kiedy zdecyduje się obudzić, a jak widać na razie nie ma zamiaru.
Głosy się oddalają albo to ja pogrążam się w głębszej ciemności. Nie... nie... chcę ich słyszeć!
Ciemność.
_________________
Zimno mi. Tak mi cholernie zimno. Co to?...
- Podaj 5 mg epinefryny!
Och, tu jest cieplej! Zaraz będzie mi tak dobrze...
- Och dziewczyno nie waż mi się tego robić, wracaj do nas!
Co? Przecież tu jestem. Tylko tam było zimno a tutaj jest tak przytulnie... Tak dobrze... I nic mnie nie boli...
- Ładuj do 200! Czysto! Strzelaj!
Ała! To boli! Nie chcę!
- Do 300! Czysto! Strzelaj!
Nie... przestańcie już! Ciepło odchodzi... Znowu mi zimno... Czy ktoś płacze?
- Cholerne zakonnice.
Znowu ciemność.
_________________
To boli! Nie rób mi tak!
- Czucie w nodze prawidłowe. Wszystko goi się bardzo dobrze.
Nodze? Moja noga ma się świetnie... czekaj... co się stało? I gdzie ja jestem? Ten zapach... taki znajomy... Nie lubię go. Kojarzy mi się ze... ze szpitalem. I ze śmiercią.
- Dajmy jej minimalną dawkę morfiny.
Och! Lubię morfinę... jest mi cieplej i tak... spokojnie... nie! Nie chcę odpływać!
_________________
- Dobrze, że nas powiadomiliście.
Matka przełożona? Co ty tu robisz?
- A ty młoda damo mogłaś sobie wymyślić lepszy sposób na wymiganie się od ślubów wieczystych.
Co? Nie rozumiem... ja nie chciałam się wymigać ja... ja chciałam...
- Dobry Boże spraw żeby do nas wróciła. Nie powinna już więcej cierpieć. Już jej wystarczy. Bądźże miłosierny...
Chcę wrócić ale... nie mam do kogo matko.
- Pozwól jej być szczęśliwą.
- Jakie są procedury?
Gloria... jak dobrze cię słyszeć. A gdzie jest...
- Czekamy. Gdy się obudzi i będzie w pełni świadoma to zdecyduje. Jeśli się nie wybudzi do ślubów, przewieziemy ją do szpitala prowadzonego przez Salezjanów. Będzie pod ich opieką.
- Słyszysz? Masz miesiąc! A jak nie... to z tym łóżkiem będziesz mi świadkować.
_________________
Teraz mi cieplej... I tak przyjemnie...
- Jest dużo przystojniejszy niż w telewizji.
- Żal mi go. Co trzeci dzień przynosi jej nowy bukiet frezji.
- A co robicie z poprzednim?
- Chyba wszystkie pielęgniarki już mają jakiś w domu. Nie wiem skąd je bierze ale są cholernie trwałe.
- Wczoraj go nie było.
- Może sobie odpuścił... w końcu... to już trzeci tydzień. Ile można mówić do trupa?
- Alice!
Kto? Do jakiego trupa? Ja? Ja żyję i mam się świetnie! Tylko te odpływy...
_________________
Ok. Próba otwarcia oczu nr 1. Jakie one są ciężkie! Boże daj mi siłę!
- Ten twój przyjaciel to niesamowity młody człowiek muszę przyznać.
Oh, jaki przyjemny głos. Jesteś pielęgniarką?
- Ale powinien się ogolić, bo ta jego szczecina drapie ci dłoń. A masz taką delikatną skórę.
Zaraz... jaki przyjaciel?
- Wszystkie młode pielęgniarki powariowały.
Ale ma pani przyjemny śmiech. Taki... babciny.
- A on wpatrzony w ciebie jak w najpiękniejszy obrazek...ech... obudź się dziewczyno... nie przegap tego.
Ale czego? I o kim pani mówi? Och nie... znów ta ciemność!
_________________
- Wiedziałem, że mnie nie kochałaś, kiedyśmy się pobrali. Wiedziałem wszystko o Ashleyu. Ale jak głupiec wierzyłem, że potrafię cię w sobie rozkochać. Śmiej się, jeżeli masz ochotę, ale chciałem się tobą opiekować, psuć cię i pieścić, dawać ci wszystko, czego chciałaś. Tyle się w życiu namęczyłaś, Scarlett. Nikt lepiej ode mnie nie wiedział, ile przeszłaś, chciałem więc, abyś przestała walczyć ze światem i pozwoliła mi, abym cię wyręczał. Chciałem, abyś się bawiła jak dziecko. Bo byłaś dzieckiem: odważnym, przestraszonym, upartym dzieckiem... Och mój Boże teraz już wiem dlaczego tak bardzo lubisz tą powieść i czemu kazał mi ją tobie czytać.
Gloria ty płaczesz?
- Błagam cię Mel... nie każ mi dłużej patrzeć jego smutek. On... on chyba traci powoli wiarę... a to go niszczy od środka...
Co? Kto?
- Nie mogę sobie wybaczyć że pozwoliłam ci wsiąść do tego pociągu.
Och Gloria... to nie twoja wina to... ja sama zdecydowałam...
- Wszystko byłoby inaczej gdybyśmy zaczekali pół godziny Mel... wszystko byłoby tak jak miało być... śmiałybyśmy się teraz przy wybieraniu modelu sukni ślubnej, a on mógłby najnormalniej w świecie z tobą być... pół godziny Mel... pół godziny.
Znów odpływam.
_________________
Czuję się silniejsza. Ale bolą mnie plecy. I co tak pachnie? Wanilią? Pomarańczą? Bzem?
- To chyba jej przyjaciółka.
- Nie pozwala myć jej włosów. Przyjeżdża co trzeci dzień i sama to robi. We wtorek dostałam od niej ochrzan, że pościel powinna być wymieniona wczoraj. Wiesz ile mamy roboty? W poniedziałek były wypisy i chciałam to zrobić jak już ją umyjemy.
- Ja ją trochę rozumiem. Martwi się.
- To już prawie miesiąc... może najwyższy czas się przyzwyczaić.
- A wy nie macie o czym plotkować?
- Przepraszamy.
- Ech ta młodzież.
Dzień dobry pani ciepły głos! Dobrze panią słyszeć. Proszę mi opowiedzieć co się tutaj dzieje.
- Dzisiaj ściągną ci gips z nogi. A ten twój przystojniak załatwił rehabilitanta i masażystę, żebyś nie dorobiła się odleżyn.
Mój przystojniak?
- Dzień dobry.
- Oh witaj, dziś bez narzeczonej?
- Jutro dojedzie, dzieciaki w przedszkolu mają jakieś przedstawienie na dzień wiosny i musi dopilnować strojów.
Cześć Thomas! Zaraz... wiosny?
- No cześć śpiąca królewno. Jak się dzisiaj masz?
Czy ty coś jesz? Co to? Ale ja jestem głodna!
- Ja ci czytał nie będę.
Hehe nie musisz. Wystarczy że jesteś.
- Wiesz... Gloria świruje. Ty ciągle chudniesz i nie wie jaki rozmiar sukienki dla druhny ma wybrać. I nie wie czy wolałabyś śliwkowy czy jagodowy... Jak dla mnie oba są identyczne więc błagam obudź się w końcu bo mnie do szału to doprowadza.
Wywracasz oczami, mogę się założyć. I wiesz co? Oberżyna też jest ładna.
- Wczoraj pierwszy raz od miesiąca usiadł na belce.
Och...
- Znowu zaczął rzucać nartami... Nie skupia się. Ma pretensje do wszystkich wokół. Jest drażliwy i warczy nawet na Glorię.
Nie powinien.
- Wydaje mi się, że trochę nas za to wszystko wini... Ech... ale z pozytywów... jest sposób żeby uspokoił nerwy... chodzi do azylu i pomaga zwierzętom. Nawet jakiś pies mu się spodobał, woła na niego Leo czy jakoś tak... chyba po Beenhakkerze.
Po Dicaprio hehe To dobrze, że jakoś sobie radzi. A co z...
- Obudź się mała. Nie udźwignę ani smutku Glorii ani jego.
Och... Thomas bardzo bym chciała... ale te moje powieki są takie ciężkie...
____________________
Czuję ciepło na policzku. I przyjemny zapach kwiatów. To frezje?
- I tak codziennie?
- Każda, która jest na zmianie i złapie go w sali tuż po przyjściu słyszy to samo zdanie.
- Boże to takie romantyczne.
- Ile ja bym dała, żeby ktoś tak na mnie spojrzał jak on patrzy na nią.
- Ale ty wiesz że to zakonnica...
- Głupia jest i tyle.
Dzięki.
- Cicho, idzie!
Kto idzie?
- Dzień dobry!
- Witam panie.
Oh! Robi mi się gorąco. Słyszę jak opuszczają pomieszczenie.
- Dzień dobry, kocham cię.
Nagle mój policzek zdaje się parzyć. Jak ja tego potrzebowałam! Jak tęskniłam! Gdzie byłeś do tej pory? Czuję ciepło na lewej dłoni. I czemu warczysz na Glorię?
- Po śniegu nie ma ani śladu.
Co? To jaką mamy datę? Gregor... co u ciebie?
- Spotkałem wczoraj Sandrę. Ma śliczną córeczkę.
Już?
- Może i nam się kiedyś trafi... Bo wiesz... Jak się w końcu obudzisz i powiesz mi że jednak wybierasz zakon...
Gregor przecież ty...
- Długo każesz na siebie czekać.
Lubię gdy się śmiejesz.
- Podobno jak na tych wykresach są wyższe wskazania to istnieje szansa że mnie słyszysz. A jak do tej pory... nie miałaś ochoty. I wcale ci się nie dziwię ale skoro teraz wykres tak skacze to skorzystam z okazji.
Mów do mnie Gregor... tak bardzo tego potrzebuję.
- Powtarzałem to już ale...
- Jak sytuacja?
Camilla? Nie przerywaj mu proszę... masz go na resztę życia... daj mi chociaż te kilka chwil... błagam.
- Co ty tu robisz?
- Mam wyrzuty sumienia.
- I bardzo dobrze, bo to wszystko tylko i wyłącznie twoja wina. Wyjdź stąd.
Gregor... nie możesz teraz tak do niej mówić ona...
- To co zrobiłam było bardzo... niedojrzałe.
- Niedojrzałe?
- Gregor, to ciebie chciałam nastraszyć. Nie miałam pojęcia że znajdziecie test razem i że od razu ucieknie. To miała być jedynie nauczka dla ciebie. Miałeś się trochę przestraszyć, ja miałam się z ciebie pośmiać i tyle.
Słucham? Ale... o co tu chodzi?
- Podłożenie cudzego testu ciążowego miało być takim dobrym żartem?
Cudzego? O mój Boże... czuję jak serce zaczyna mi galopować. Coś złego się ze mną dzieje, coś...
- Mel? Melania? Zawołaj lekarza!
Odpływam.
__________________
Czuję spokój. Jest mi już ciepło i dobrze, a nawet mogłabym powiedzieć że wygodnie.
- Nie mam pojęcia po co tu przychodziła. Wystarczająco już namieszała.
Gregor...
- Już wszystko jest dobrze synku. Sytuacja opanowana.
Pani Angelika?
- Mamo ja już chyba nie mam siły...
- Masz... musisz mieć... Wiem, że ta sytuacja z ciążą cię rozstroiła, że ta katastrofa odebrała ci wiarę ale... ona ma jej wystarczająco dużo za was oboje.
- To dlaczego nie chce do mnie wrócić?
- Może nadal się waha.
Nie wiem co się dzieje. Waham się owszem. Bo jak miałaby wyglądać nasza przyszłość?
- Bała się, że stanie na drodze do mojego szczęśliwego ojcostwa.
- Bo to bardzo mądra i wrażliwa dziewczyna. Ma to po swojej mamie. Anna była taka sama.
- Dobrze ją znałaś?
- Jak Gloria z Melanią chodziły do podstawówki jej mama już chorowała. Ale nawet wtedy była ciepłą, pogodną kobietą, która chciała wszystkim dokoła pomóc jednocześnie nie wchodząc im w drogę. Po śmierci męża sama ją wychowywała i wspaniale jej to wyszło. Czasem spotykałam ją w piekarni gdzie pracowała ale gdy dziewczyny poszły na studia nowotwór powrócił i bardzo szybko wszystko się potoczyło. Bardzo mi było jej szkoda.
- Mamo dlaczego on zabiera tak dobre osoby?
Nie wiemy.
- Nikt tego nie wie. Ale trzeba wierzyć, że tam dokąd ich zabiera jest im dużo lepiej. To odrobinę ułatwia pogodzenie się ze śmiercią.
Odpływam.
____________________
- Ten jest pyszny!
- Gloria, tobie każdy smakował. Bo wszystkie są słodkie.
Co jecie? Gregor nie bądź złośliwy. Czy ty trzymasz mnie za rękę? Usiłuję poruszać palcami ale nie reagujesz więc chyba mi nie wychodzi.
- Dzieciaki... a może coś cytrusowego? Trochę orzeźwienia po obiedzie a potem goście pewnie i tak się najedzą słodyczy.
- Rose, jesteś genialna. I wiedz, że jesteś na tym weselu mile widziana.
Rose... więc tak masz na imię ciepły głosie. Miło mi cię poznać. Oh! Nie odchodź! Zimno mi w rękę.
- Coś ty się tak zapatrzył Greg?
- Wiśnie zakwitły Thomas.
Znów robi mi się gorąco ale tym razem to przyjemne. Słyszę głośniejsze pikanie i tak bardzo chciałabym otworzyć oczy.
- Mel? Mel?
Jestem tu Gregor. Cały czas jestem.
- Może lubi Japonię.
- Nie Rose...
Uśmiechasz się, czuję to. I twoją dłoń z powrotem na mojej. To miłe. Tak bardzo miłe...
- Wyjdźcie proszę.
Czemu? Ej! Chciałabym wiedzieć jaki smak tortu wybrali hehe
- Posłuchaj mnie teraz uważnie.
Jak zawsze.
- Jak już wiesz, nie ma żadnego dziecka
Nie ma?! Czuję jak puls mi przyspiesza a jego dłonie unoszą moją dłoń do jego twarzy i czuję jego usta. Czuły pocałunek na każdym palcu.
- Kocham cię i zamierzam się z tobą ożenić. Nie pozwolę ci wrócić do zakonu bo to mi jesteś przeznaczona i żaden kataklizm, katastrofa ani siła wyższa mi nie zabroni z tobą być. Wiśnie zakwitły Mel... wiśnie zakwitły więc obudź się zołzo wstrętna!
Gregor... nie płacz proszę... ja tak bardzo się staram ale te moje oczy...
- Mel? Mel ścisnęłaś moją dłoń?
Zrobiłam to? Och... tak! Mogę to zrobić!
- Boże... Mel otwórz oczy proszę... postaraj się jeszcze trochę...
Staram się ale... Oh! Zgaś to światło! Zgaś to światło!
_______________________
^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz