sobota, 14 grudnia 2024

21. Słyszę

     *****

    Wszystko jest takie ciemne...

- Co jakiś czas pojawiają się wysokie fale ale nie wiemy nadal od czego to zależy. Być może ma na to wpływ jakiś konkretny dźwięk.

- Jak czyjś głos?

    Gloria? To ty?

- Konkretna piosenka, konkretny głos, coś co lubi.

- Doktorze byłem w podobnym stanie i wiem że może to jeszcze potrwać ale jakie są szanse że gdy się obudzi będzie tą samą osobą?

    Thomas? Co wy tu robicie?

- Pana uraz był mechaniczny. Mózg był potłuczony, opuchnięty i potrzebował czasu na regenerację. Jej mózg był ochłodzony. Praktycznie wyłączył się na kilka godzin. Jaki to będzie miało wpływ dowiemy się dopiero kiedy zdecyduje się obudzić, a jak widać na razie nie ma zamiaru.

    Głosy się oddalają albo to ja pogrążam się w głębszej ciemności. Nie... nie... chcę ich słyszeć!

    Ciemność.

_________________

    Zimno mi. Tak mi cholernie zimno. Co to?...

- Podaj 5 mg epinefryny!

    Och, tu jest cieplej! Zaraz będzie mi tak dobrze...

- Och dziewczyno nie waż mi się tego robić, wracaj do nas!

    Co? Przecież tu jestem. Tylko tam było zimno a tutaj jest tak przytulnie... Tak dobrze... I nic mnie nie boli...

- Ładuj do 200! Czysto! Strzelaj!

    Ała! To boli! Nie chcę!

- Do 300! Czysto! Strzelaj!

    Nie... przestańcie już! Ciepło odchodzi... Znowu mi zimno... Czy ktoś płacze?

- Cholerne zakonnice.

    Znowu ciemność.

_________________

    To boli! Nie rób mi tak!

- Czucie w nodze prawidłowe. Wszystko goi się bardzo dobrze.

    Nodze? Moja noga ma się świetnie... czekaj... co się stało? I gdzie ja jestem? Ten zapach... taki znajomy... Nie lubię go. Kojarzy mi się ze... ze szpitalem. I ze śmiercią.

- Dajmy jej minimalną dawkę morfiny. 

    Och! Lubię morfinę... jest mi cieplej i tak... spokojnie... nie! Nie chcę odpływać!

_________________

- Dobrze, że nas powiadomiliście.

    Matka przełożona? Co ty tu robisz?

- A ty młoda damo mogłaś sobie wymyślić lepszy sposób na wymiganie się od ślubów wieczystych. 

    Co? Nie rozumiem... ja nie chciałam się wymigać ja... ja chciałam... 

- Dobry Boże spraw żeby do nas wróciła. Nie powinna już więcej cierpieć. Już jej wystarczy. Bądźże miłosierny...

    Chcę wrócić ale... nie mam do kogo matko.

- Pozwól jej być szczęśliwą. 

- Jakie są procedury?

    Gloria... jak dobrze cię słyszeć. A gdzie jest...

- Czekamy. Gdy się obudzi i będzie w pełni świadoma to zdecyduje. Jeśli się nie wybudzi do ślubów, przewieziemy ją do szpitala prowadzonego przez Salezjanów. Będzie pod ich opieką. 

- Słyszysz? Masz miesiąc! A jak nie... to z tym łóżkiem będziesz mi świadkować.

_________________

    Teraz mi cieplej... I tak przyjemnie...

- Jest dużo przystojniejszy niż w telewizji. 

- Żal mi go. Co trzeci dzień przynosi jej nowy bukiet frezji.

- A co robicie z poprzednim?

- Chyba wszystkie pielęgniarki już mają jakiś w domu. Nie wiem skąd je bierze ale są cholernie trwałe.

- Wczoraj go nie było.

- Może sobie odpuścił... w końcu... to już trzeci tydzień. Ile można mówić do trupa?

- Alice!

    Kto? Do jakiego trupa? Ja? Ja żyję i mam się świetnie! Tylko te odpływy...

_________________

    Ok. Próba otwarcia oczu nr 1. Jakie one są ciężkie! Boże daj mi siłę!

- Ten twój przyjaciel to niesamowity młody człowiek muszę przyznać. 

    Oh, jaki przyjemny głos. Jesteś pielęgniarką?

- Ale powinien się ogolić, bo ta jego szczecina drapie ci dłoń. A masz taką delikatną skórę.

    Zaraz... jaki przyjaciel? 

- Wszystkie młode pielęgniarki powariowały.

    Ale ma pani przyjemny śmiech. Taki... babciny.

- A on wpatrzony w ciebie jak w najpiękniejszy obrazek...ech... obudź się dziewczyno... nie przegap tego.

    Ale czego? I o kim pani mówi? Och nie... znów ta ciemność!

_________________

Wiedziałem, że mnie nie kochałaś, kiedyśmy się pobrali. Wiedziałem wszystko o Ashleyu. Ale jak głupiec wierzyłem, że potrafię cię w sobie rozkochać. Śmiej się, jeżeli masz ochotę, ale chciałem się tobą opiekować, psuć cię i pieścić, dawać ci wszystko, czego chciałaś. Tyle się w życiu namęczyłaś, Scarlett. Nikt lepiej ode mnie nie wiedział, ile przeszłaś, chciałem więc, abyś przestała walczyć ze światem i pozwoliła mi, abym cię wyręczał. Chciałem, abyś się bawiła jak dziecko. Bo byłaś dzieckiem: odważnym, przestraszonym, upartym dzieckiem... Och mój Boże teraz już wiem dlaczego tak bardzo lubisz tą powieść i czemu kazał mi ją tobie czytać.

    Gloria ty płaczesz? 

- Błagam cię Mel... nie każ mi dłużej patrzeć jego smutek. On... on chyba traci powoli wiarę... a to go niszczy od środka... 

    Co? Kto?

- Nie mogę sobie wybaczyć że pozwoliłam ci wsiąść do tego pociągu. 

    Och Gloria... to nie twoja wina to... ja sama zdecydowałam... 

- Wszystko byłoby inaczej gdybyśmy zaczekali pół godziny Mel... wszystko byłoby tak jak miało być... śmiałybyśmy się teraz przy wybieraniu modelu sukni ślubnej, a on mógłby najnormalniej w świecie z tobą być... pół godziny Mel... pół godziny.

    Znów odpływam.

_________________

    Czuję się silniejsza. Ale bolą mnie plecy. I co tak pachnie? Wanilią? Pomarańczą? Bzem?

- To chyba jej przyjaciółka. 

- Nie pozwala myć jej włosów. Przyjeżdża co trzeci dzień i sama to robi. We wtorek dostałam od niej ochrzan, że pościel powinna być wymieniona wczoraj. Wiesz ile mamy roboty? W poniedziałek były wypisy i chciałam to zrobić jak już ją umyjemy.

- Ja ją trochę rozumiem. Martwi się. 

- To już prawie miesiąc... może najwyższy czas się przyzwyczaić.

- A wy nie macie o czym plotkować?

- Przepraszamy.

- Ech ta młodzież.

    Dzień dobry pani ciepły głos! Dobrze panią słyszeć. Proszę mi opowiedzieć co się tutaj dzieje.

Dzisiaj ściągną ci gips z nogi. A ten twój przystojniak załatwił rehabilitanta i masażystę, żebyś nie dorobiła się odleżyn. 

    Mój przystojniak?

- Dzień dobry.

- Oh witaj, dziś bez narzeczonej?

- Jutro dojedzie, dzieciaki w przedszkolu mają jakieś przedstawienie na dzień wiosny i musi dopilnować strojów.

    Cześć Thomas! Zaraz... wiosny? 

- No cześć śpiąca królewno. Jak się dzisiaj masz?

    Czy ty coś jesz? Co to? Ale ja jestem głodna! 

Ja ci czytał nie będę. 

    Hehe nie musisz. Wystarczy że jesteś.

- Wiesz... Gloria świruje. Ty ciągle chudniesz i nie wie jaki rozmiar sukienki dla druhny ma wybrać. I nie wie czy wolałabyś śliwkowy czy jagodowy... Jak dla mnie oba są identyczne więc błagam obudź się w końcu bo mnie do szału to doprowadza.

    Wywracasz oczami, mogę się założyć. I wiesz co? Oberżyna też jest ładna.

- Wczoraj pierwszy raz od miesiąca usiadł na belce. 

    Och... 

- Znowu zaczął rzucać nartami... Nie skupia się. Ma pretensje do wszystkich wokół. Jest drażliwy i warczy nawet na Glorię. 

    Nie powinien.

- Wydaje mi się, że trochę nas za to wszystko wini... Ech... ale z pozytywów... jest sposób żeby uspokoił nerwy... chodzi do azylu i pomaga zwierzętom. Nawet jakiś pies mu się spodobał, woła na niego Leo czy jakoś tak... chyba po Beenhakkerze.

    Po Dicaprio hehe To dobrze, że jakoś sobie radzi. A co z...

- Obudź się mała. Nie udźwignę ani smutku Glorii ani jego.

    Och... Thomas bardzo bym chciała... ale te moje powieki są takie ciężkie...

____________________

    Czuję ciepło na policzku. I przyjemny zapach kwiatów. To frezje?

- I tak codziennie?

- Każda, która jest na zmianie i złapie go w sali tuż po przyjściu słyszy to samo zdanie.

- Boże to takie romantyczne.

- Ile ja bym dała, żeby ktoś tak na mnie spojrzał jak on patrzy na nią.

- Ale ty wiesz że to zakonnica...

- Głupia jest i tyle.

    Dzięki. 

Cicho, idzie! 

    Kto idzie?

- Dzień dobry!

- Witam panie.

    Oh! Robi mi się gorąco. Słyszę jak opuszczają pomieszczenie.

Dzień dobry, kocham cię.

    Nagle mój policzek zdaje się parzyć. Jak ja tego potrzebowałam! Jak tęskniłam! Gdzie byłeś do tej pory? Czuję ciepło na lewej dłoni. I czemu warczysz na Glorię?

- Po śniegu nie ma ani śladu.

    Co? To jaką mamy datę? Gregor... co u ciebie?

- Spotkałem wczoraj Sandrę. Ma śliczną córeczkę. 

    Już?

- Może i nam się kiedyś trafi... Bo wiesz... Jak się w końcu obudzisz i powiesz mi że jednak wybierasz zakon...

    Gregor przecież ty...

- Długo każesz na siebie czekać.

    Lubię gdy się śmiejesz. 

Podobno jak na tych wykresach są wyższe wskazania to istnieje szansa że mnie słyszysz. A jak do tej pory... nie miałaś ochoty. I wcale ci się nie dziwię ale skoro teraz wykres tak skacze to skorzystam z okazji.

    Mów do mnie Gregor... tak bardzo tego potrzebuję.

- Powtarzałem to już ale... 

- Jak sytuacja?

    Camilla? Nie przerywaj mu proszę... masz go na resztę życia... daj mi chociaż te kilka chwil... błagam.

- Co ty tu robisz? 

- Mam wyrzuty sumienia.

- I bardzo dobrze, bo to wszystko tylko i wyłącznie twoja wina. Wyjdź stąd.

    Gregor... nie możesz teraz tak do niej mówić ona...

To co zrobiłam było bardzo... niedojrzałe.

- Niedojrzałe? 

- Gregor, to ciebie chciałam nastraszyć. Nie miałam pojęcia że znajdziecie test razem i że od razu ucieknie. To miała być jedynie nauczka dla ciebie. Miałeś się trochę przestraszyć, ja miałam się z ciebie pośmiać i tyle.

    Słucham? Ale... o co tu chodzi?

- Podłożenie cudzego testu ciążowego miało być takim dobrym żartem?

    Cudzego? O mój Boże... czuję jak serce zaczyna mi galopować. Coś złego się ze mną dzieje, coś...

- Mel? Melania? Zawołaj lekarza!

    Odpływam.

__________________

    Czuję spokój. Jest mi już ciepło i dobrze, a nawet mogłabym powiedzieć że wygodnie. 

- Nie mam pojęcia po co tu przychodziła. Wystarczająco już namieszała. 

    Gregor...

- Już wszystko jest dobrze synku. Sytuacja opanowana. 

    Pani Angelika? 

- Mamo ja już chyba nie mam siły... 

- Masz... musisz mieć... Wiem, że ta sytuacja z ciążą cię rozstroiła, że ta katastrofa odebrała ci wiarę ale... ona ma jej wystarczająco dużo za was oboje.

- To dlaczego nie chce do mnie wrócić?

- Może nadal się waha.

    Nie wiem co się dzieje. Waham się owszem. Bo jak miałaby wyglądać nasza przyszłość? 

- Bała się, że stanie na drodze do mojego szczęśliwego ojcostwa. 

- Bo to bardzo mądra i wrażliwa dziewczyna. Ma to po swojej mamie. Anna była taka sama. 

- Dobrze ją znałaś?

- Jak Gloria z Melanią chodziły do podstawówki jej mama już chorowała. Ale nawet wtedy była ciepłą, pogodną kobietą, która chciała wszystkim dokoła pomóc jednocześnie nie wchodząc im w drogę. Po śmierci męża sama ją wychowywała i wspaniale jej to wyszło. Czasem spotykałam ją w piekarni gdzie pracowała ale gdy dziewczyny poszły na studia nowotwór powrócił i bardzo szybko wszystko się potoczyło. Bardzo mi było jej szkoda. 

- Mamo dlaczego on zabiera tak dobre osoby?

    Nie wiemy.

- Nikt tego nie wie. Ale trzeba wierzyć, że tam dokąd ich zabiera jest im dużo lepiej. To odrobinę ułatwia pogodzenie się ze śmiercią.

    Odpływam.

____________________

Ten jest pyszny!

- Gloria, tobie każdy smakował. Bo wszystkie są słodkie.

    Co jecie? Gregor nie bądź złośliwy. Czy ty trzymasz mnie za rękę? Usiłuję poruszać palcami ale nie reagujesz więc chyba mi nie wychodzi.

- Dzieciaki... a może coś cytrusowego? Trochę orzeźwienia po obiedzie a potem goście pewnie i tak się najedzą słodyczy.

- Rose, jesteś genialna. I wiedz, że jesteś na tym weselu mile widziana.

    Rose... więc tak masz na imię ciepły głosie. Miło mi cię poznać. Oh! Nie odchodź! Zimno mi w rękę.

- Coś ty się tak zapatrzył Greg?

- Wiśnie zakwitły Thomas.

    Znów robi mi się gorąco ale tym razem to przyjemne. Słyszę głośniejsze pikanie i tak bardzo chciałabym otworzyć oczy.

- Mel? Mel? 

    Jestem tu Gregor. Cały czas jestem.

- Może lubi Japonię.

- Nie Rose... 

    Uśmiechasz się, czuję to. I twoją dłoń z powrotem na mojej. To miłe. Tak bardzo miłe...

- Wyjdźcie proszę. 

    Czemu? Ej! Chciałabym wiedzieć jaki smak tortu wybrali hehe

- Posłuchaj mnie teraz uważnie. 

    Jak zawsze.

- Jak już wiesz, nie ma żadnego dziecka

    Nie ma?! Czuję jak puls mi przyspiesza a jego dłonie unoszą moją dłoń do jego twarzy i czuję jego usta. Czuły pocałunek na każdym palcu.

- Kocham cię i zamierzam się z tobą ożenić. Nie pozwolę ci wrócić do zakonu bo to mi jesteś przeznaczona i żaden kataklizm, katastrofa ani siła wyższa mi nie zabroni z tobą być. Wiśnie zakwitły Mel... wiśnie zakwitły więc obudź się zołzo wstrętna!

    Gregor... nie płacz proszę... ja tak bardzo się staram ale te moje oczy... 

- Mel? Mel ścisnęłaś moją dłoń?

    Zrobiłam to? Och... tak! Mogę to zrobić!

- Boże... Mel otwórz oczy proszę... postaraj się jeszcze trochę...

    Staram się ale... Oh! Zgaś to światło! Zgaś to światło!


_______________________

^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz